Rozdział dedykuje : Dominika Verdas
Zostawiając po sobie maluteńki ślad
Wywołujesz u mnie uśmiech :)
*David*
- Co ? Jakiej ciąży ? O czym ty mówisz ? - zdziwiłem się.
- Przespaliśmy się razem. - kiwnąłem głową na '' tak ''. - Nie zabezpieczyliśmy się. Proste i logiczne. - usłyszałem w jej głosie chrypkę , którą spowodował płacz.
- Wszystko się ułoży. - przytuliłem ją. - Nie mamy pewności , że to ciąża. Może to tylko zatrucie ? - powiedziałem.
- Może masz rację ? Pójdę już do domu. Jest już późno. - oznajmiła.
- Nie. Lepiej będzie jak dzisiaj zostaniesz na noc. - pocałowałem ją w czółko.
- Nie chcę robić kłopotu. Jest jeszcze Jim. Pójdę lepiej. - powiedział. Chciała odejść kawałek, ale wpadła w moje ramiona.
- Skarbie. Wszystko okej ? - zaniepokoiłem się.
- Tak. Tylko w głowie mi się zakręciło. To nic takiego. Zaraz minie. - odpowiedziała. Widziałem , że jej twarz przybrała koloru bladego.
- Zostajesz. Nie puszczę cię do domu w takim stanie. - zaprzeczyłem jej słowom.
- Dobrze. Możesz pomóc mi dojść do łóżka. Chcę się położyć. - wyszeptała.
- Oczywiście. - pomogłem jej dojść do mojego pokoju. Ułożyłem ją na łożu i przykryłem.
- Dziękuje. - uśmiechnęła się blado.
- Nie ma za co. Spróbuj zasnąć. Idę zająć się chłopakami. - musnąłem jej policzek.
- No to chłopaki idziemy spać. - powiedziałem. - Sprzątajcie zabawki.
- A gdzie Isa ? - zapytał Jim.
- Źle się poczuła i położyła się spać. Zostaniecie u nas na noc. Dobrze ? - zwróciłem się do chłopca. W odpowiedzi przybił piątkę mojemu bratu.
- Gdzie będziemy spać ? - zapytał Chris.
- Gdzie chcecie. - zaśmiałem się.
- A rozłożysz nam namiot w salonie ? - zapytał znów mój brat.
- Oooo może być. Będzie fajnie. - dopowiedział Jim.
- No dobrze. Pójdę go poszukać. A wy tu posprzątajcie. - powiedziałem z uśmiechem i wyszedłem z pokoju.
*Leon*
- Nie zostawię cię , bo chcę spędzić z tobą resztę życia. - przerwałem. - Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną ? - wyciągnąłem z kieszeni ten sam pierścionek, który kiedyś kupiłem. Z jej oka poleciała łza.
- Po co to robisz ? - zapytał i usiadła zrezygnowana na krześle.
- Skarbie...
- Po co to wszystko ? Dobrze wiesz co ci odpowiem. A i tak dalej próbujesz się oświadczyć. Leon... zrozum to nie jest łatwa sytuacja. - wytarła łzy.
- Kocham cię to nie wystarczy ? - wstałem i kucnąłem naprzeciwko jej.
- Boję się... - wyznała. - .. że nigdy nie... zajdę w ciążę i ... będziesz na mnie zły. - wyszeptała, unikając mojego wzroku.
- Nie będę zły. Uda się obiecuje. - powiedziałem. - A jeśli nie są inne sposoby, żeby mieć dziecko. In vitro, adopcja. Mamy jeszcze Jima. - dodałem.
- Chciałaby mieć swoje własne dziecko , które urodzę i wychowam razem z tobą. - wyjaśniła.
- Wiem, o tym. Też chciałbym mieć z tobą dziecko, ale... musimy się z tym pogodzić. Z czasem nam się uda. Obiecuje. - musnąłem jej dłoń. - Wyjdziesz za mnie ? - otworzyłem pudełeczko z pierścionkiem. Spojrzała mi w oczy.
- Chcesz , żebym się zgodziła. Prawda ? - wychlipała.
- Będę bardzo szczęśliwy. W sumie już jestem. Mając cię obok. - posłałem jej uśmiech.
- Leon..
- Wyjdziesz za mnie ? - zapytałem.
- Posłuchaj mnie, bo ....
- Wyjdziesz za mnie ? - przerwałem jej. Siedziała w milczeniu.
- Tak. - rzuciła się mi na szyję. Odsunęła się ode mnie. Złączyłem nasze wargi w pocałunku.
- Kocham cię. - szepnąłem. Odsunąłem się i wsunąłem na jej palec śliczny diament.
- Jest śliczny. - uśmiechnęła się szeroko. - Pewnie dużo kosztował...
- Cena nie jest ważna. - powiedziałem.
- Nie możesz mnie tak rozpieszczać, bo się przyzwyczaję. - zaśmiała się.
- Chcę , żebyś była szczęśliwa...
- Jestem...
*Ludmiła*
Leżymy z Federico w naszej sypialni. Mój narzeczony leży i ciągle coś szepcze do mojego brzucha. Widać , że będzie dobrym ojcem. Głaszczę go po jego aksamitnych włosach, ale jemu to nie przeszkadza nadal nawija.
- Federico ? - zaczęłam. Spojrzał na mnie.
- Tak ?
- Wolałbyś chłopca czy dziewczynkę ? - zapytałam z uśmiechem.
- Dziewczynkę. Śliczną jak ty. - oznajmił i musnął mój policzek. - A ty ?
- Co ja ?
- Chłopiec czy dziewczyna ? - zaśmiał się.
- Chłopiec. - odpowiedziałam z uśmiechem. - Przystojny jak ty. - zaśmiałam się. On też.
- Zobaczymy czy będziesz chłopcem czy dziewczyną. - powiedział do brzucha znów. - Kochamy cię. - musnął jeszcze mój brzuch i położył na nim głowę.
- Co robisz ? - zapytałam.
- Sprawdzam czy cię kopie. - powiedział. Zaśmiałam się z jego głupoty.
- Fede to dopiero początek 2 miesiąca. Jeszcze nie czas na kopanie. - powiedziałam.
- Ale jak kopnie pierwszy raz to mi powiesz. - oznajmił.
- Dobrze. -musnęłam czubek jego głowy. - Jesteś głupi.
- Ale i tak mnie kochasz.
- Najbardziej. Ciebie i naszego syna.
- Córeczkę. - zaśmieliśmy się.
*Leon*
Właśnie dojechaliśmy z Violettą do domu. Otworzyłem jej drzwi do naszego mieszkania. Uśmeiechnęła się i weszła pierwsza. Gdy zamknąłem za sobą drzwi objąłem ją w talii. I zacząłem całować jej szyje.
- Co robisz ? - zapytała z przymrużonymi oczami.
- Chcę uczcić nasze oświadczyny. - wyszeptałem jej do ucha i przygryzłem jego płatek. Odwróciła się do mnie przodem. Wykorzystałem to i wbiłem się w jej usta z zachłannością. Przyparłem ją do ściany. Chwyciłem za jej nadgarstki i przytrzymałem nad jej głową.
- Sypialnia. - wyszeptała, między pocałunkami. Puściłem jej dłonie. I uniosłem do góry tak , że jej nogi oplotły moje biodra. Z uśmiechem sierowałem się na górę do naszego pokoju. Ułożyłem ją wygodnie na łóżku i zacząłem rozpinać jej sukienkę, która miała zapięcie z boku . Ściągnąłem ją i została w samej bieliźnie. Złapała dłońmi za moją twarz. I przyciągnęła do siebie i namiętnie mnie pocałowała. Zaśmiałem się podczas pocałunku. To ona teraz przejęła kontrolę. Leżałem pod nią ściągnęła moją koszulę i uśmiechnęła się widząc mój nagi tors. Musnęła go kilka razy co sprawiło mi wielką przyjemność. Zaczęła rozpinać mi spodnie nie protestowałem. Pomogłem jej przy pasku. Sunęła je i rzuciła za siebie. Przejechała dłonią po gumce od moich bokserek i pociągnęła za nią co sprawiło , że mnie strzeliła z gumki. Podnieciło mnie to. Przekręciłem ją na plecy teraz ja byłem na górze. Zacząłem całować jej dekold, brzuch , ramiona , szyje. Musnąłem jej wargi z uśmiechem. Wsunąłem ręce pod jej plecy i rozpiołem jej stanik. Gdy zobaczyłem jej biust oczy mi się same zaświeciły. Zacząłem całować jedną pierś po drugiej. Ściskałem je dłońmi ,a jej jęki mnie coraz bardziej do tego motywowały. Przejęła kontrolę i usiadła na mnie okrokiem. Złapała moje dłonie i ułożyła je nad moją głową. Złączyła nasze usta w namiętnym i długim pocałunku. Gdy się oderwała z uśmiechem, chciałem znów dotknąć jej ciała. Ale nie mogłem. Odchyliłem głowę do tyłu i zobaczyłem , że jestem przypięty kajdankami do łóżka. Jak za naszym pierwszym razem. Spojrzałem na nią. Zaśmiała się chytrze.
- Rozepnij mnie. - rozkazałem.
- Nie. - wyszeptała. Przejechała swoim palcem od moich dłoni, ,, aż po biodra. Zaczęła ściągać powoli moje bokserki, leżałem nie ruchomruchomo. Gdy je ściągnęła, chwyciła mojego przyjaciela w dłonie i zaczęła się nim bawić. Moga głowa momentalnie skierowała się do góry, a z mojej piersi wydobywały się jęki podniecenia. Poczułem, że bierze go do ust. Moje odgłosy zamieniły się w głośniejsze i cęszcze.
- Nie... wytrzymam. - powiedziałem i znów z moich ust wydobył się głośny jęk.
- Spokojnie. - wyszeptała. Łatwo ci mówić. Pomyślałem. Po chwili z mojego penisa wygobyła się maź, którą Violetta łyknęła.
- Odwiąż mi ręce. - powiedziałem. Wstała bez słowa i ściągnęła swoje stringi. Zaszła z łóżka i stanęła obok szafki nocnej. Przejechała ręką po moim policzku. - Proszę. - zaśmiała się. Weszła znów na łóżko.Usiadła na mnie okrokiem. Znów przejechała swoją dłonią po mojej twarzy. Poczułem , że mój członek znajduje się w jej wnętrzu. Jęknęła, ja też. Czułem jak mojego przyjaciela otula jej wnętrze. Zaczęła się poruszać.
- Odepnij mnie. - rozkazałem. Zrobiła o co ją poprosiłem. Rzuciłem się na nią dosłownie. Zacząłem energicznie ruszać moimi biodrami. Już po chwili nasze oddechy były nie równe.
- Aaaaa.. Leon... szybciej. - wyszeptała. Uczyniłem jej prośbę. I przyśpieszyłem.
- Violetta.... - szepnąłem, gdy byłem u skraju wytrzymania. .
- Chwila... - odpowiedziała. Wiedziała ,że chcę dojść z nią w tej samej chwili.
- Violu..
- Już. - doszliśmy niemal równocześnie. Opadliśmy w swoje ramiona. Zdyszani i zmęczeni.
=====================================
Jak się podoba 49 ??
Pomyślałam, że dawno było +18, więc napisałam :)
Zawsze prawie na każdym blogu +18 jest pisane z perspektywy Violetty,
ale tutaj mamy oczami Leonka :D
Mam nadziej , że rozdział się podoba :***
PRZYPOMINAM O KONKURSIE NA ONE SHOT'A ;D
25 komentarzy = next < 33
Pierwsza
OdpowiedzUsuńCudo *.*
UsuńSuper
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział .Cudo :)
OdpowiedzUsuńZajmuje
OdpowiedzUsuńA rozdział jak zwykle boski :)
Cysia
Wrócę. <333
OdpowiedzUsuńOgarnęłam się i jestem! Masz szczęście! Jakby Violka nie przyjęła oświadczyn to bym cię znalazła i udusiła, później bym cię zmartwychwstała i kazała to zmienić^^ Buhahahah. Taka zła ja. Nie no tak na serio, nareszcie Leon i Vilu to narzeczeństwo. Jupi!! I mam nadzieję, że Isa będzie w ciąży bo chce zobaczyć reakcje Leonka ^^ No i ten żeby jeszcze Violka i Leon mieli bobaska.. Także mam dużo życzeń <333 A no i jeszcze muszę się pochwalić, że dostałam się do mojej wymarzonej szkoły!! XD Mam jeszcze takie małe pytanko ;** Ile rozdziałów będzie miało to opowiadanie? (Oby jak najwięcej hihi) Jezuu.. A się spaliłam na słońcu, mózg też mi się przegrzał więc bzdury piszę... XDD Pozdrowionka! Do nexta ! i zapraszam do mnie złotko <3333 http://jortinimylife.blogspot.com/
UsuńGenialny!
OdpowiedzUsuńNo nareszcie Fiolka przyjęła oświadczyny, a już się bałam, że znowu odmówi
Dalej nie wiadomo co z Isą :-)
Ale to chyba jednak ciąża, no chyba, że jakieś wstrętne choróbsko.
Seksik Leonetty wow.
Może jednak się uda i będzie bobas. Hihihi
Czekam na next
Pati :) :* Buziaczki :* ❤
Źle przeczytałam, bo zrozumiałam, że "ciąża to wstrętne choróbsko" ;D hahahah
UsuńHahahahha :D
UsuńPiękny. Mam nadzieję że Violu i Leonowi uda się mieć dziecko. Dopiero przeczytałam A już chce next. Jak ty to robisz?
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńCudo ;D
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńSwietne
OdpowiedzUsuńCzekam na next.pozdrawiam
Super :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj kom będzie tak krótszy bo nie mam za bardzo czasu ale tak czy inaczej rozdział bardzo fajny ;)
Isa hmm ciąża czy zatrucie ciężki wybór xD
Violetta w końcu się zgodziła no nareszcie, brawo :p
I takie uczczenie oświadczyn no no ^^
Czekam na kolejny rozdział ;*
Pozdrawaim <333
Wspaniały *-*
OdpowiedzUsuńOoo, ale jesteś, teraz nadal nie wiemy czy Isa jest w ciąży :/ w sumie to nie ma nawet żadnych wskazówek, prawie zemdlała, ale to może być tylko choroba, jak możesz zostawiać nas w takiej niepewności ;_;
Jej Viola się zgodziła !!! W sumie trochę długo to zeszło, ale nie ważne, liczy się to, że się zgodziła !
Leon ty crayzoly, takie uczczenie oświadczyn, może jeszcze coś z tego wyjdzie, miejmy nadzieję
Życzę weny, do następnego
Pozdrawiam L.Z.C. :*
Piękny ♥
OdpowiedzUsuńNaj
OdpowiedzUsuńCUDO CUDO CUDO po prostu boskie :*
OdpowiedzUsuńHej :) jestem tutaj nowa. Podoba mi się odważne pisanie ;) czekam na dalszy ciąg :D jestem ciekawa co będzie z Vilu i Leonem! Przyjęła oświadczyny, super! :) W wolnej chwili zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńhttp://jorgemyuniverse.blogspot.com/ Buziaki xoxo
Zapomniałam dodać, że zaczynam obserwować ;)
OdpowiedzUsuńZostałaś mianowana na moim blogu do LBA <3 Pytania masz tutaj --------------> http://pierwszespojrzenie-leonetta.blogspot.com/2015/07/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńBoski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Najlepszy
OdpowiedzUsuń