--------------------------------------------------------------------------
*Violetta*
Jesteśmy w szpitalu. Nie wiemy jeszcze co z Leonem. Fran poszła zadzwonić do rodziców. Martwię się o niego. A co jeśli straci pamięć ? Mam nadzieje ,że nie. Za tydzień jest wycieczka. Co jeśli nie pojedzie ? Strasznie się o niego martwię. Łzy spływają po mich policzkach. Siedzę na szpitalnym i czekam na jakieś wiadomości. Lekarz jest teraz z Leonem w sali.
- Nie martw się wszytko będzie dobrze. - powiedziała Francesca siadając obok mnie. Spojrzałam na nią i się do niej przytuliłam.
- Dziękuje. - szepnęłam.
- Leon jest silny. Będzie dobrze. - pocieszała mnie. W tej chwili na korytarzu zjawili się rodzice chłopaka i mój tata.
- Co z Leonem ? - zapytała Veronica.
- Jeszcze nic nie wiem. Czekamy na lekarza. - wyjaśniła siostra szatyna. - A gdzie Isabell ? - dodała.
- Została z sąsiadką. - powiedział pan Verdas. Każda minuta była najdłuższa w moim życiu. Pierwszy raz się tak o kogoś bałam. Po ok. 30 minutach z sali Leona wyszedł lekarz.
- Panie doktorze co z nim ? - zapytał Robert ,ojciec mojego chłopaka.
- Państwo jest kimś z rodziny ? - zapytał lekarz.
- Tak. Jesteśmy rodzicami. - wyjaśniła Veronica.
- Proszę za mną. - powiedział lekarz. Po czym poszli do jego gabinetu.
*Veronica*
Weszliśmy do gabinetu tego lekarza.
- Proszę usiąść. - powiedział wskazując na krzesła przed jego biurkiem.
- Co z nim ? - zapytałam.
- Nie mam dobrych wieści.
- To znaczy ? - przerwał mój mąż.
- Syn zapadł w śpiączkę. Nie wiemy kiedy się obudzi może za chwilę ,tydzień, miesiąc ,a nawet i rok. A teraz mam do państwa kilka pytań. - powiedział lekarz.
- Słuchamy. - powiedziałam przez lekki płacz.
- Czy syn ma wadę serca ?
- Nie.
- A może uprawia jakiś sport. ?
- Nie. Ale chodzi do klasy sportowej. - wyjaśniłam.
- Trzeba go będzie przepisać do zwykłej klasy. - powiedział lekarz.
- A czemu ?
- To może zdarzać się coraz częściej. Może to spowodować jakąś chorobę do końca życia.
- A można do niego wejść ? - zapytał Robert.
- Tak. Tylko nie na długo. Leon musi dużo odpoczywać. A i jeszcze jedno. Proszę się tu podpisać. - wskazał na miejsce na kartce.
- A co to jest ?
- To jest oświadczenie ,że państwo zgadzają się na leczenie syna. - powiedział doktor ,a my podpisaliśmy kartkę.
- Dziękujemy. - wyszliśmy z gabinetu lekarza.
- Leon się załamie ,przecież ta klasa sportowa jest dla niego wszystkim. - powiedziałam.
Doszliśmy do sali ,w której leży Leon zobaczyliśmy ,że czekają na wieści o chłopaku.
- Co z nim ? - zapytała szybko Violetta.
- Zapadł w śpiączkę. Nie wiedzą kiedy się obudzi. - wyjaśniłam.
- I koniec z klasą sportową. - dodał mój mąż.
- Co ?! - krzyknął Diego. - Przecież on to kocha. - powiedział siadając na krześle.
- Jak to czemu ? - zapytał Fran.
- To może zagrażać jego zdrowiu ,a nawet i życiu. - wyjaśnił Robert.
Wraz z ojcem Leona weszliśmy do sali naszego syna. Leżał przypięty do jakiś maszyn. Wyglądał tak blado. Jego twarz była cała blada. Usiadłam na krześle obok jego łóżka. Złapałam go z dłoń.
- Wszytko będzie dobrze. Obiecuje. - powiedziałam ze łzami w oczach. Starałam się przy nim nie płakać ,by tego nie wyczuł. Ale nie mogłam łzy cisnęły mi się same do oczy. Siedzieliśmy w jego sali dobrą godzinę. Robiło już się późno. Musieliśmy jechać już do domu i po Isę.
- Pa szynku. Jutro będziemy. - powiedziałam i pocałowałam jego blady policzek. Jeszcze Robert się z nim pożegnał i wyszliśmy z jego pomieszczenia.
Na korytarzu nadal byli wszyscy.
- My już musimy jechać. Musimy jeszcze odebrać małą. - powiedziałam. Pożegnaliśmy się z nimi i pojechaliśmy do domu.
*Francesca*
Violetty tata pojechał zaraz po mich rodzicach do domu. Powiedział ,że jakby Viola chciała do domu to nich zadzwoni.
- Violu może teraz ty wejdziesz ? - zapytałam.
- Nie Fran idźcie z Diego. Ja pójdę później. - powiedziałam.
Uśmiechnęłam się lekko do mojego chłopak po czym weszliśmy do sali mojego brata.
Leżał. Oczy miał zamknięte. Przytuliłam się lekko do niego. Aby nic go nie zabolało.
- Po co chcieliśmy grać w tą siatkówkę ? - zapytałam. - To moja wina ja to wymyśliłam. - oskarżałam siebie.
- Fran to nie twoja wina.Gdybym zszedł z boiska wcześniej Leon nie miał by z kim grać. - powiedział Diego. Przytuliłam się do niego. Usiadłam na krześle obok Leona.
- Pamiętaj braciszku bardzo cię kocham. - powiedziałam.
Po około pół godzinie wyszliśmy od niego.Violetta nadal siedział w tym samym miejscu. Już przestała płakać.
- Będzie dobrze. - powiedziałam w jej kierunku. Ona uśmiechnęła się blado. Razem z Diego opuściliśmy szpital.
*Violetta*
W końcu mogę wejść do mojego chłopaka. Weszłam do sali i zobaczyłam go. Nie wyglądał najlepiej. Powolnym krokiem podeszłam do niego. Musnęłam leciutko jego usta. Usiadłam na krzesełku obok niego. Chwyciłam jego dłoń. Była lekko zimna.
- Wiesz. Bardzo cię kocham. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Niedługo ,a właściwie za 10 dni mija nasza 7 miesięcznica. Mam nadzieje ,że spędzimy ją razem. Nie w szpitalu. I wierze w to ,że pojedziemy na wycieczkę. Jak zawsze będziesz romantyczny. Bo to właśnie w tobie kocham. Poczucie humoru i wszystko co z tobą związane. Bardzo cię kocham. I obiecuje ,że z tego wyjdziesz. - powiedziałam do niego. Położyłam lekko głowę na jego dłoni. I nawet nie wiem kiedy odpłynęłam.
= = == = = ==== = == = == = = == = == = == = = = = == = = ==
Jak się podoba 13 ?? Mówią ,że 13 to pech. No w naszym opowiadaniu też jakoś tak wyszło ,że ten rozdział nie jest szczęśliwy.
Przypominam ,że jest konkurs na One Shot'a. Mam nadzieje ,że dostanę jeszcze kilka prac. Tematyka dowolna. Jak ktoś mi ma zamiar przysłać pracę niech napisze w komentarzu. : ))
10 komentarzy ( i więcej ) = next
Do następnego : **
sliczny i smutny
OdpowiedzUsuńgenialny
OdpowiedzUsuńMam pytanko . Kiedyś wysłałam ci pracę na konkurs i nie wiem czy on był czy nie bo nie było wyników . Więc to nowy konkurs czy stary.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o rozdział jest fainy i miło się czyta życze weny.
Na tym blogu to pierwszy konkurs : )
UsuńLEOŚŚŚŚ....
OdpowiedzUsuńMój biedaku, wyjdź z tego cało!
Oby wszystko było z nim OK
Ryczę :'(
Rozdział wspaniały :)
Niestety (raczej stety), ale ja NIE przyślę pracy na konkurs :/
Czekam na next :****
Wybacz, ale nie mam siły na
boski i mega smutny
OdpowiedzUsuńcudny
OdpowiedzUsuńBoski ;*
OdpowiedzUsuńsliczny
OdpowiedzUsuńextra
OdpowiedzUsuńczekam na nexta
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu ale dopiero teraz go przeczytałam :( Rozdział cudowny :) Leon zapadł w śpiączkę i nie będzie mógł uprawiać sportu ;(
OdpowiedzUsuń