czwartek, 27 sierpnia 2015

Rozdział 59. To moja ostatnia szansa.

KOCHAM ICH <3


 Rozdział dedykuje : Karolina Verdas


 Przeczytałaś ?
Zostawiając po sobie maluteńki ślad 
Wywołujesz u mnie uśmiech :)



*Violetta*

Obudził mnie rano pocałunek w policzek. Otworzyłam lekko oczy i ujrzałam uśmiechniętego Leona.
- Dzień dobry. Śniadanie zrobiłem. - oznajmił. Przeszłam do pozycji siedzącej.
- Miło z twojej strony. - oznajmiłam. - Gdzie Jim ? - zapytałam. Chwytając kanapkę z pomidorem.
- Jeszcze śpi. - rzekł. - Dobra ja muszę się zbierać. - wstał z łóżka.
- Gdzie ?
- Do firmy. Mam dużo pracy. - wyjaśnił z uśmiechem. Jak fajnie znów nas zostawia. Jak zwykle.
- Żartujesz prawda ?
- Oczywiście. Idę obudzić Jima, musi już wstawać jak chce zdążyć. - musnął moje usta. - Dzisiaj calutki dzień spędzę z wami. Tylko będę musiał na jakąś godzinkę wyskoczyć.
- Gdzie ?

- Na miasto. Muszę pogadać z Niki , żeby tu nie przychodziła. - wyszedł z pokoju. Może zaczyna się zmieniać. Ale jak myśli , że spędzi z nami jeden dzień i jutro znów wróci do firmy od rana do nocy , to mu wybaczę. To się grubo myli. Gdy zjadłam , odstawiłam tackę na szafkę nocną. Wstałam i udałam się do łazienki. Co mnie zdziwiło ? W wanie była już woda posypana płatkami róż. Sprawdziłam temperaturę wody. Była idealna. Usidłam na krawędzi wanny.
- Może być ? - usłyszałam głos szatyna. Spojrzałam w jego stronę stał oparty o drzwi. Posłałam mu delikatny uśmiech.
- Jest idealnie. Tylko... - przerwałam na chwilę. - Tylko czemu nie może być tak zawsze ?  Ty w domu. Czemu nie możesz pracować mniej ?
- Obiecuję , że to się zmieni. - kucną naprzeciwko mnie. - Dzisiaj spędzę z wami cały dzień , a od jutra pracuję tylko od 9:00 do 14:00. Oczywiście weekend mam wolny.
- Zmieniasz się. - musnęłam jego policzek.
- Przepraszam , że tak was zaniedbałem. Nie wiem co we mnie wstąpiło.
- Ważne , że już jesteś. A teraz wyjdź. Chcę wziąć kąpiel. - wstałam energicznie z wanny. Również wstał. Objął mnie w talii.
- Kocham cię. - powiedział.
- Dawno to słyszałam z twoich ust. - spuściłam głowę.
- Będziesz to słyszała częściej. - musnął mój policzek. Wychodził , ale zatrzymał się w drzwiach.
- Coś jeszcze ? - zapytałam.
- Tak. Bardzo się cieszę , że będę miał syna. - uśmiechnęłam się , on podszedł do mnie i wbił się w moje usta z zachłannością. Dołączyliśmy do tego pocałunku jeszcze języki. Już nie pamiętam kiedy tak się całowaliśmy. Oderwaliśmy się od siebie i stykneliśmy się czołami.
- Wyjdź już. - zaśmiałam się.
- Już idę. - podniósł ręce w geście obrony i wyszedł.

*następny dzień*

*Violetta*

Wczorajszy dzień był jednym z najlepszych. Tworzyliśmy szczęśliwą rodzinkę, ale... No właśnie zawsze jest jakieś ale. Jest już 20 , a Leona nadal nie ma. Siedzi w tej pracy do samej nocy , a obiecał , że się zmieni. Jednak ludzie się nie zmieniają.
- Gdzie tyle byłeś ? - zapytałam kiedy wszedł do salonu.
- W pracy. Musiałem coś załatwić. - posłał mi uśmiech.
- Znów będziesz wracał tak późno ?
- Nie. Przepraszam.
- Wczoraj obiecałeś mi , że się zmienisz , a dzisiaj znów robisz to samo. - oznajmiłam.
- Wypadło mi coś ważnego.
- Jutro też ci coś wypadnie ? Leon zrozum , że nam ciebie brakuje. - powiedziałam spoglądając mu w oczy.
- Uwierz mi , że robię wszystko, aby wam mnie nie brakowało. - odpowiedział.
- Nie ma cię w domu i ty mówisz, że robisz wszystko , żeby nam cie nie brakowało ? - zakpiłam.
- Tak.
- Byłam dzisiaj u ciebie w firmie i się dowiedziałam , że nie pojawiłeś się w niej od ponad 3 tygodni. - rzekłam.
- Kochanie....
- Odpowiedz mi. Zdradzasz mnie ? - zapytałam.
- Nawet tak nie myśli. - szybko zaprzeczył.
- To co robisz przez ten cały czas kiedy cię nie ma ? - spytałam.
- Wolałbym , żebyś nie wiedziała. - odpowiedział spuszczając głowę.
- Chcę znać prawdę. Niedługo będę twoją żoną , a ty masz przede mną tajemnice.
- Nie chcę cię dodatkowo martwić. - oznajmił.
- Czym ?
- Nie ważne. - widziałam w jego oczach łzy.
- Leon, porozmawiajmy.
- Naprawdę chcesz znacz prawdę ? - zapytał patrząc w moje oczy. Przytaknęłam lekko. - Umieram. -dodał.
- Co ? - spytałam nie dowierzając.
- Mam raka. - szepnął cicho. Moje oczy od razu się zeszkliły.
- Powiedz , że kłamiesz. Proszę. - płakałam już. Przytuliłam się do niego. - To nie może być prawda. - płakałam jak małe dziecko.
- Przepraszam. - szepnął i musnął moje czoło. Płakaliśmy razem.

Weszłam do sypialni, w której już leżał Leon. Położyłam się obok niego.
- Porozmawiamy ? - zapytałam , przytulając się do jego klatki piersiowej.
- Jeśli chcesz. - szepnął i musnął czubek mojej głowy.
- Od kiedy wiesz... o chorobie ? - spytałam , masując dłonią jego brzuch. Czułam , że jego mięśnie się napięły pod wpływem mojego pytania.
- Dzień przed rozprawą w sądzie o Jima. - odpowiedział.
- Czemu... czemu mi nie powiedziałeś ?
- Bałem się. Nie chciałem dokładać ci jeszcze problemów. - oznajmił.
- Czego się bałeś ?
- Bałem się , że się tego wszystkiego przestraszysz i uciekniesz. - rzekł., głaszcząc moje włosy.
- Przecież wiesz , że bym cię nie zostawiła. - spojrzałam w jego oczy , posłał mi blady uśmiech. Znów położyłam swoją głowę na klace chłopaka. - Gdzie on jest ? - spytałam.
- Co jest ? - zapytał.
- Rak. - odpowiedziałam po chwili. Miałam łzy w oczach.
- W wątrobie. - oznajmił. Nie odzywałam się przez chwilę. - Lekarz powiedział , że zostało mi góra 3-4 miesiące. - z moich oczy natychmiast poleciały łzy. To okropne , że dowiadujesz się , że twoja ukochana osoba niedługo odejdzie z tego świata.
- Gdzie jesteś w czasie dnia , gdy cię nie ma w domu?
- Pierwsze pół siedzę w szpitalu tam podają mi jakieś kroplówki, leki. Następne pół szukam dawcy. -oznajmił.
- Znalazłeś ? - spojrzałam na niego.
- Tak. - odpowiedział krótko.
- To doskonale. - musnęłam jego usta.
- Będę miał operacje za tydzień. Mam 25% szans na przeżycie. - szepnął cicho.
- To strasznie mało. - rzekłam ze smutkiem i łzami.
- Wiem, ale to moja ostatnia szansa. - zamilkł. - Ostatnio mi powiedziałaś , że jak tak dalej będzie to nasze dziecko nie będzie wiedziało jak jego ojciec wygląda. - jedna samotna łza spłynęła po jego policzku. - Na początku nie wiedziałem czy iść na tą operację , bo to w końcu małe szanse na przeżycie. Ale jak to usłyszałem z twoich ust to  wiedziałem , że ostatnia szansa. - uśmiechnął się blado. Więc , albo umrę za tydzień ,albo 3-4 miesiące.
- Albo za tydzień będziesz zdrowy. - przerwałam mu.
- Violetta... Wolę , żebyś była przygotowana na najgorsze. - oznajmił patrząc mi w oczy.
- Nie. Nie możesz ta mówić. Musimy być dobrej myśli. - dlaczego on tak mówi. On musi , żyć będziemy mieli dziecko , mamy Jima, chciałabym mieć jeszcze córeczkę z nim.
- Nie chcę , żebyś się potem rozczarowała jeśli coś nie wyjdzie.
- Będziesz żył. - przytuliłam się do niego i płakałam jak małe dziecko.

*dwa tygodnie później*

Leon jest w śpiące. Coś podczas operacji poszło nie tak jak trzeba i musieli wprowadzić do w ten stan. Właśnie z Jimem u niego siedzimy. Przemywam mu twarz chusteczką nawilżającą. Chociaż tyle mogę zrobić.
- A wiesz tatusiu, że ciocia obiecała mi jeszcze siostrzyczkę ? - zapytał.  - Ale powiedziała, że najpierw musisz się obudzić , bo jesteś je do tego potrzebny. - oznajmił. - Ciociu czemu tata nic nie mówi ? - zapytał zawiedziony.
- Bo tata potrzebuje teraz dużo odpoczynku. - odpowiedziałam. - Ale on z pewnością cię słyszy i możesz do niego mówić. - dodałam. Zaczęłam przemywać jego dłoń chusteczką.
- Słyszałeś tato ? Jak się obudzisz to będzie fajnie. Pojedziemy na jakieś wakacje. - uśmiechnął się chłopiec. Poczułam jak ręką Leona zaciska się na moim nadgarstku. Myślałam , że to moje złudzenie, ale szatyn zaczął otwierać oczy.
- Jim, Viola. - szepnął szczęśliwy , ale na jego twarzy było widać grymas spowodowany bólem.

=============================

Jak się podobna ?? :)
Prawdę mówić z tym rakiem to wymyśliłam jakąś 1 temu xD
I wydawało mi się fajne więc napisałam.

KOMENTUJCIE !!!!!!!!!!!!

43 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Boszee, wakacje tak szybko z leciały
      Teraz to się zacznie piekło ; 333
      Chciałam nacieszyć się ostatnimi
      dniami wakacji, jednak po leżę sobie w łóżeczku ; ( jak na złość złapała mnie choroba ^^ super nie ?

      Niestety tym razem nie rozpiszę się.
      Nawet nie jestem w stanie ;/
      Ostatnie trzy dni ; 333
      Jeszcze książek nie mam ; c
      Pfff... po co mi ? :D heheh

      Pam. ..pam. ..paam ! ;**
      Niespodziewałam się tak szybko rozdziału. Wczoraj dopiero skomentowała poprzedni ; 333
      Ale to bardzo dobrze bo uwielbiam twoje opowiadania ♡ właściwie to nie uwielbiam tylko kocham. Wcale się nie podlizuje czy coś. Stwierdzam fakty ☆☆★★☆
      Ta historia jest wciągająca. Wiele razy czytam ją od nowa ;***
      Mogłabym czytać non stop :D

      Eeej ?! Powinnam cie zabić ! ;>
      Co ty Leonka chcesz mi zabić ? ; (
      Miał operację, ale mogą być potem różne komplikacje ;/ musi żyć
      Nie chciał powiedzieć tego V
      Ale chcę się leczyć dla dzidziusia ;*
      To świetnie ! ♡♡♡ Jim taki mały słodziak aww ^^ Oooo V już nawet siostry często dla młodego planuje
      Leo zdrowiej lepiej ; 33 Masz dla kogo żyć musisz jeszcze być przy porodzie potem drugiego bobasa spłodzić i Jima szkolić ; 3
      Jeeeezu ;▶ moja bujna wyobraźnia
      No ale wiesz.... ja ci mówię ty zdrowiej bo jak nie to cie zabije ; D

      Nasza obsada Violetty już pojechała ; ( tak ładnie mówią po PL ♡ aha
      Jorge najlepszy ! ;* inni też byli świetni. To zdjęcie ↑ wyżej uwielbiam. Sama ich kocham. Masz rację najlepsza para ♥♥♥

      Znowu mi się udało być pierwszą
      Zupełnie przypadkowo *,*
      Wiedziałam kiedy wejść ;***
      Kochana rodział wspaniały :*


      Usuń
    2. Ps. Bardzo, bardzo przepraszam za błędy. Niestety ten głupi telefon jest do niczego. Najchętniej wyrzuciłabym go.

      Usuń
  2. Jej....tego sie nie da opisać !!! Jesteś genialna ! Mam nadzieje ze jeszcze długo ,długo będziesz prowadzić ta historie kocham ją ! Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  3. Zakochałam się w tym blogu :*
    Aaaaaaa
    Oby leoś przeżył
    Czekam na next z niecierpliwością oczywiście ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaliczyłam zgon!
    Jak orzeczyatlam, że ma raka przeszłam załamanie!
    On musi żyć! Ma dla kogo! Ma Violke Jima syna w drodze. Taaa i jeszcze musi córkę splodzic! Heh
    Czekam na next :-) Pozdrawiam Królik! Buziaczki :* ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo *.*
    On musi żyć :((
    Biedny Leon :(
    Już późno, więc ide spać :/
    Czekam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały rozdział
    Bazie ja myślałam, że zejdę z tego świata czytając o raku Leośka.
    On nie może umrzeć.
    No kurcze ma syna, narzeczoną i niedługo kolejnego syna. Grrrrr....
    Ale rozdział i tak idealny, super
    Czekam na next 😃

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały rozdział
    Bazie ja myślałam, że zejdę z tego świata czytając o raku Leośka.
    On nie może umrzeć.
    No kurcze ma syna, narzeczoną i niedługo kolejnego syna. Grrrrr....
    Ale rozdział i tak idealny, super
    Czekam na next 😃

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedzi
    1. O Boże :'( Nie nie on nie może... Tego nie przeżyję :c Mam nadzieję, że on z tego wyjdzie :) Jim ♥ O bosz te dziecko jest przecudowne ♥ Leon spędził cały dzień z Filolką i Jimem ♥
      Kocham ♥♥♥
      Ally ♥♥♥
      (Tja zmieniłam nazwę z Ally ^^ )

      Usuń
  10. Bidny Leon... Mam nadzieję ze żyć będzie. A co do calutkiego rozdziału cudo,cudo i jeszcze raz cudo

    OdpowiedzUsuń
  11. OMG ^^ Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam :'( Mam nadzieje że wszystko będzie dobrze, i będą tworzyć idealną rodzinkę, taką jak dawniej ♥ Jimem to przecudowne dziecko ☻
    Pozdrawam z gór ^^
    Sysia ;33

    OdpowiedzUsuń
  12. CUDO!
    On musi żyć!
    Proszę niech przeżyje!
    Natka♥

    OdpowiedzUsuń
  13. O Boże Leoś ma raka :o
    To nie możliwe !!!
    On musi żyć !!! :/
    Rozdział świetny :*
    Nie mogę się doczekać next'a <3
    Masz ogromny talent ^_^

    OdpowiedzUsuń
  14. Serio lubisz Jortephie? ;_______; ._.fuuj

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również się z nią zgadzam.
      Ja na początku byłam smutna że w realu nie ma Jortini, ale jak zaczęłam oglądać filmiki z Jorge- pokochałam tą parę!
      Oni są tacy słodcy.
      Zazdroszczę Stephi - ona jest z nim już osiem lat...ooo<333

      Usuń
  15. Masz żyć inaczej ja cię zabiję ;) Fiolka obiecała małemu siostrzyczkę,więc Verdas masz na co liczyć. Niedługo twój ślub i Folki więc wiesz :*

    OdpowiedzUsuń
  16. slicznie ale sie popłakałam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Piękne!
    Dawno nie komentowałam.
    Leon " poszedł powiedzieć mi żebym do nich nie przychodziła xD ".
    A te zdjęcie...aww!
    Oni są słodcy, kocham ich!
    JORTEPHIE FOREVER - W REALU
    LEONETTA - W FILMIE
    A co do rozdziału, to cudny.
    Byłam bliska płaczu!

    OdpowiedzUsuń
  18. Jejku ja płacze :( plis niech Leon nie umiera :( czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  19. Jejku ja płacze :( plis niech Leon nie umiera :( czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozdział jest... Nie da się opisać słowami *o*
    "Leoś się zmienił, dobrze, że dba o swoją rodzine i pokazał, że da rade" pierwsza myśl jaka przychodzi po przeczytaniu początku, niestety....
    Zawsze przychodzi chwila, TA chwila, zła, smutna, nieprzyjazna chwila. W takim momencie dowiedzieć się, że ma się raka. Myślisz sobie, że to najszczęśliwszy dzień w twoim życiu i dowiadujesz się takiej rzeczy. Leon naprawdę oddalił się od rodziny, Violetta była na niego zła, a on chciał dobrze, tak naprawdę nie miał nic złego na myśli. Chodziło mu tylko o zdrowie syna i Violi. Po takiej wiadomości byłoby mi wstyd, nawrzeszczałam na swojego nażeczonego w takiej chwili. Szkoda mi Violetty i Jima, Leon MUSI przeżyć, to opowiadanie nie może tak się skończyć on ma prawo żyć nie zrobił nic złego! To dziecko ma prawo poznać swojego ojca i mieć szczęśliwą rodzine. Obudził się, ale od razu prawie zwinął się z bólu, głupia wątroba, po co to komu.
    O jeny, ale poważna się stałam XD Okej, dobra koniec, to mój pierwszy poważny komentarz, dziwnie się z tym czuje, teraz pora na normalny :P
    Jim na pewno się ucueszył, że Leoś się obudził, mam nadzieję, że jest na tyle twardy i uda mu się wywalczyć i wyjść na prostą :D
    Już wyobtażan sobie ich z trójką dzieci, na spacerze, świeci słońce, Leon pcha wózek z córeczką, a Viola idzie z Jimem i synem za ręke, ale się rozmarzyłam :>
    Okej kończę ten komentarz, to chyba najbardziej powarzny z wszystkich które napisałam XD
    Dobra życzę weny, do nexta
    Pozdrawiam :*
    PS. Ale on długi wyszedł i poważny

    OdpowiedzUsuń
  21. Super sorki ze krótki ale nie ma mnie wdomu i mam problem z netem

    OdpowiedzUsuń
  22. Rozdział jak zawsze super i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ten rozdział uważam za najlepszy rozdział na tym blogu. Każdy rozdział jest najlepszy ale ten najlepszy z najlepszych. Leon musi żyć nie możesz go teraz uśmiercić!
    Pozdrawiam. Dawniej Ola C teraz kruszynka BEAUTY

    OdpowiedzUsuń
  24. Rozdział jest super, więcej nie mogę napisać, bo teraz nie mam czasu xP ~ WIKA, która chwilowo nie ma czasu <333

    OdpowiedzUsuń
  25. Rozdział jest super, więcej nie mogę napisać, bo teraz nie mam czasu xP ~ WIKA, która chwilowo nie ma czasu <333

    OdpowiedzUsuń
  26. Rozdział jest super, więcej nie mogę napisać, bo teraz nie mam czasu xP ~ WIKA, która chwilowo nie ma czasu <333

    OdpowiedzUsuń
  27. Kiedy rozdział i one shot???

    OdpowiedzUsuń
  28. Cudowny :D
    Popłakałam się troszkę ups :3
    No cóż łatwo się wzruszam no ale no :p
    Leon miał raka o.o Ale na szczęście się obudził i mam nadzieję, że będzie dobrze :)
    Czekam na kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  29. Boziu ale CUDO <3 Piszesz ... GENIALNIE <3
    Po prostu .. rewelacja , idealnie ...

    Czekam na nexa ,
    Leon :(
    Cudo <3

    OdpowiedzUsuń