piątek, 6 marca 2015

III miejsce. Blair Blanco.

OS "Wszystko może zmienić się na leprze"

Tamtego dnia wiedziałam jedno… To że to on zniszczył moje życie…
W końcu wracam do Buenos Aires. Po tym roku bez niego tak bardzo się cieszę na nasze spotkanie. Wiedziałam gdzie go szukać. Pobiegłam do naszego parku. Lecz to co zobaczyłam nie było miłym widokiem. Owszem był tam. Ale nie sam… Siedział z Lodovicą na naszej ławce pod naszym drzewem i się obściskiwali. Moje serce pękło na milion kawałków. Z oczu popłynęły łzy. „Jak on mógł?” „Dlaczego?” „Zapomniał już o mnie?”. Te pytania zaplątały mi się w głowie. Gdy ich już nie było, wróciłam tam. Spojrzałam na nasze drzewo na którym, kiedyś widniał napis „Jorge + Tini = Jortini Forever”. Teraz było to serce w którym było „Jorge + Lodovica = Jorvica” . Znowu się rozpłakałam bo tamten napis był zamazany a ten obecny bardzo starannie zabezpieczony. Natychmiast wyjechałam z powrotem do Los Angeles…
Minęły już 3 lata… A ja nadal pamiętam i odczuwam ten ból. Gdy przyjechałam z powrotem do LA poznałam Ruggero,  który pomógł mi się nie załamać do końca. Do dziś jest moim jedynym przyjacielem i wie o mnie wszystko. Ufam mu bezgranicznie. Tylko przy nim jestem normalna. Stałam się cicha, zamknięta, nieśmiała, małomówna-czyli jestem przeciwieństwem mnie… Ale gdy koło mnie jest Rug mogę być sobą bo zapominam o tym bólu. Teraz idę parkiem w gwieździstą noc. Nagle zauważam Rugg’a idącego w moją stronę. Jest boski jak nigdy, zbliżamy się do siebie patrząc sobie w oczy. Po chwili jesteśmy tak blisko że czuję jego oddech.
-Nawet jak długo na to czekałem…- szepnął do mojego ucha i wbił się moje usta. Oddałam pocałunek a on przygniótł mnie do drzewa, włożyłam ręce w jego włosy i oplotłam go nogami. Całowaliśmy się tak gdzieś z 20 minut po czym pojechaliśmy do niego. Wziął mnie na ręcę i zaniósł do sypialni gdzie już wiadomo co się stało…
2 lata później
Dzisiaj przyjeżdża brat mojego narzeczonego ze swoją dziewczyną. Tak narzeczonego! Oświadczył mi się!!! Jestem przeszczęśliwa. Wszystko jest jak z bajki. Mam przyjaciół, narzeczonego, ukochanego psa, dom i pieniądze. Czego mi więcej potrzeba? Pracuję jako sławna modelka. Często chodzę z Mechi, Cande i Albą na mały shopping i do kawiarni. Całą paczką wybieramy najlepsze kluby i pędzimy na imprezy. Żyć nie umierać… Właśnie idę miastem kiedy na kogoś wpadam.
-Przepraszam-burczę.
-Kiedy zrobiłaś się taka groźna?- słyszę ten głos. Podnoszę wzrok.
-Nic mi nie powiesz?- zadaje kolejne pytanie. Patrzę na niego z bólem w oczach do których napływają łzy. Spogląda na mnie zdziwiony? Zmartwiony? Zdezorientowany? O co tu do cholery chodzi?!
-Ej co się stało? -łapie mnie za ręce które od razu wyrywam.
-Zostaw mnie.- warczę.
-Co się z Tobą stało?
-Nic wracaj do swojej dziuni.-moje łzy zaczynają się uwalniać na myśl o tym że mnie zdradził…
-Z kąt ty wierz o Stephi?
-O no proszę Lodovica ci się znudziła to masz następną do pieprzenia?!
-Co? Nie! I z kąt ty wierz o Lodo i Stephi?
-Nie ważne nie zbliżaj się do mnie! Zapomnij o wszystkim co było! Ja jestem szczęśliwa! Bez ciebie…- ostatnie słowo wyszeptałam i odeszłam ze łzami w oczach. Szybko się ogarnęłam i z uśmiechem na ustach weszłam do domu. Powitała mnie Luna a gdy weszłam do salonu ujrzałam mojego narzeczonego i wpiłam się w jego usta. Po przywitaniu zabrałam się za robienie obiadu na spotkanie z bratem i szwagierką mojego chłopaka. Już nic mi nie zepsuje tego dnia… Nawet Blanco. Po przygotowaniu całego stołu poszłam na górę się ubrać. Założyłam to. Usłyszałam dzwonek do drzwi więc zeszłam i poszłam otworzyć. To co tam ujrzałam zwaliło mnie z nóg… Była tam lalka
Barbie z sylikonowymi cycami i toną tapety na twarzy oraz Blanco!!!
-Jorge?!
-Tini?!
-Znacie się?- zapytał mój narzeczony który nie wiem kiedy pojawił się za mną.
-Taaa niestety.
-Niestety?
-Pamiętasz jak opowiadałam ci o osobie która zniszczyła mi życie? To właśnie twój braciszek!- powiedziałam cierpko. Rugg zrobił wielkie oczy a Jorge zdezorientowany spuścił wzrok.
-Hello? Ja też tu jestem!!!-krzyknął ten plastic piskliwym głosem.
-Na serio? Oh jaka szkoda!- krzyknęłam i wybiegłam do parku. Znowu się rozpłakałam, usiadłam na ławce bezradna.
-Tini nie uciekniemy przed przeszłością…- usłyszałam głos Jorge.
-A chciałabym…
-O co ci chodziło z tym że zniszczyłem ci życie?
-Naprawdę nie wiesz?- kiwnął głową.
-Gdy wróciłam do Buenos Aires 5 lat temu to zobaczyłam jak obściskujesz się na naszej ławce z Lodovicą. Do tego napis na naszym drzewie był skreślony i powstał nowy…
-Ja nie wiedziałem że wróciłaś… Wtedy nie myślałem że kiedy kol wiek cię zobaczę.ale nigdy o tobie nie zapomniałem…
-Czyli ty nadal mnie kochasz?
-Tak- złączyliśmy usta w pocałunku.

6 lat później

Siedzę z moim mężem na ławce. Nasze dzieci się bawią. Jestem w ciąży z naszym 3 dzieckiem.  Cieszę się że wtedy do siebie wróciliśmy. Jestem szczęśliwa. Rug nie był jakoś obrażony za to że go zostawiłam i jest teraz z Cande. Ja niedługo urodzę Milenkę i wszystko będzie w po rządku.  Jorge  pracuje jako biznesman i dużo zarabia. Jest cudownie. W końcu moje życie nabrało kolorów...

===========================
Komentujcie < 33 

6 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń