One Shot pt. " Ideał? Nie! Ten jedyny "
Jest
straszny upał. Wracam metrem z pracy do domu. Wokół mnie mnóstwo ludzi,
każdy przeciska się by znaleźć wolne miejsce co o tej porze jest
niemożliwe. Mam własną kawiarnię, prowadzę ją z moją przyjaciółką
Ludmiłą, staramy się jak możemy by w środku było dużo ludzi ale też o to
by panowała przyjazna atmosfera. Dziś był bardzo duży ruch, nogi mi
odpadają a szpilki zdarły mi skórę na piętach. Uporczywie trzymałam się
uchwytu i obserwowałam ludzi,zerkałam na swoją bransoletkę z moim
imieniem Violetta, kątem okiem dostrzegłam mojego sąsiada.. Serce prawie
mi stanęło, jego umięśnione ciało przyprawia mnie o dreszcze, a
spojrzenie sprawia że się rumienie. Mieszkamy na przeciwko siebie a ja
nawet nie wiem jak ma na imię. W końcu wysiadłam z metra do domu miałam
jeszcze kilka przecznic, nie miałam już sił iść więc usiadłam na ławce i
wyciągnęłam gazetę w której jest moje ogłoszenie, że szukam
współlokatora. Z pieniędzmi mi się nie przelewa więc parę groszy mi się
przyda. Niechcący upuściłam komórkę, schyliłam się na trawę i
dostrzegłam czterolistną koniczynę. Podniosłam ją i wsadziłam do
portfela, zdjęłam szpilki z nóg i boso ruszyłam do domu. Gdy tylko prze
kluczyłam drzwi zaczęłam ściągać z siebie ubrania, nalałam wody do
wanny i szybciutko weszłam do gorącej wody z pianą. Rozkoszowałam się
chwilą. Nagle zaczął dzwonić mój telefon stacjonarny. Postanowiłam
odebrać bo to może Lu wróciła wcześniej ze swojej randki. Naga poszłam
do przedpokoju i odebrałam.
-Halo?
-Ymm czy dodzwoniłem się do Violetty Castillo? Ja w sprawie mieszkania. - usłyszałam męski głos w słuchawce
-Tak to ja, jest pan zainteresowany ?
-Tylko że jestem w Buenos Aires tylko przez krótki czas i chciałbym wynająć pokój na 4 tygodnie
-Nie ma problemu, może pan od jutra się wprowadzać
-Na prawdę? - nagle uświadomiłam sobie że stoję naga przy oknie a na przeciwko mnie w oknie stoi mój sąsiad i się uśmiecha
- Aaaaaaaa- zaczęłam krzyczeć i zasłoniłam się zasłoną
-Coś się stało ?
-Nie nie, do zobaczenia jutro o 10 - i szybko się rozłączyłam.
Następnego dnia
Czekam
na swojego nowego współlokatora. Mam nadzieję że nie jest to stary
obrzydliwy facet. Zjadłam śniadanie i włączyłam poranny program
śniadaniowy. Po godzinie usłyszałam dzwonek, idąc do drzwi poprawiłam
jeszcze włosy i spódnicę. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam zwyczajnego
mężczyznę z niewielką torbą ze sobą, wpuściłam go do środka i zaczęliśmy
się poznawać. Dowiedziałam się że ma na imię Leon i jest z meksyku.
Nagle wparowała do mnie Ludmiła
-Violetta nie uwierzysz, poznałam takie ciacho ze oczy Ci ..oo a to kto? - zauważyła Leona siedzącego na kanapie z kubkiem kawy.
-No
nie uwierzę - zaczęłam się śmiać - Lu to jest Leon, Leon Ludmiła,
chcesz kawy? - zwróciłam się do swojej przyjaciółki. Po powrocie z
kuchni zauważyłam jak Ludmiła flirtuje z Leonem, usiadłam na kanapie i
przyglądałam się jej
-Ale masz mięśnie, trenujesz? - zapytała Lu dotykając jego ramienia
-Trochę - odstawił pusty kubek
-Co Cię tu sprowadza? - teraz ja zapytałam
-Zwiedzam - uśmiechnął się
-Tak sam? - spojrzała się na niego Lu
-Sam,
moja dziewczyna została w domu, pracuje ma na imię Lara - gdy Ludmiła
to usłyszała lekko się przestraszyła i chyba zniechęciła. Ludmiła ma
jedną zasadę : NIE BRAĆ ZAJĘTYCH, kiedyś sama została tak skrzywdzona.
Postanowiłam pójść do sklepu po coś mocniejszego na rozluźnienie
atmosfery.
Stałam przy półkach z alkoholem i wybierałam butelkę białego wina.
-Dobry wybór- odwróciłam się i dostrzegłam swojego sąsiada. Skamieniałam
-Myślisz? - uśmiechnęłam się\
-Tak, to moje ulubione - włożyłam dwie butelki do koszyka - Jestem Diego - przedstawił mi się i wyciągnął dłoń w moją stronę
-Violetta, miło mi - złapałam jego dłoń
-Mi jeszcze bardziej - ucałował ją, po prostu ideał..- Może dałabyś się zaprosić dziś do kina?
-Chętnie - uśmiechnęłam się
-To o 18 koło Twoich drzwi - puścił mi oczko i odszedł, a ja poszłam do kasy i domu. Cały czas miałam wielki uśmiech na twarzy.
-Coś Ty taka zadowolona? - zapytała Ludmiła
-Umówiłam się z moim sąsiadem - zaczęłam skakać
-Tym sąsiadem ? -podeszła do mnie
-Tak
- bardzo długo już z nikim nie byłam, swój ideał widziałam tylko w
swoim sąsiedzie Diego. Parę razy podglądałam go w oknie.
Kilka dni później
Z
Diego spotykałam się codziennie, czułe buziaki pod moim drzwiami
sprawiały mnie o zawał. Tym razem jestem u niego na kolacji.Jego
mieszkanie jest poukładane w idealnym porządku w przeciwieństwie do
mojego. Kończymy jeść przygotowanego przez Diego indyka. Wstał od stołu i
podszedł do starego radia, włączył powolną muzykę i poprosił mnie do
tańca, złapał mnie w tali a ja swoje ręce zarzuciłam na jego szyi i
czule pocałowałam w usta.
-Przepraszam gdzie jest toaleta? - zapytałam
-Prosto
i drugie drzwi na prawo - ruszyłam zgodnie ze wskazówkami. Po
skończonej potrzebie umyłam ręce i wróciłam do salonu lecz nie było go
tam, zobaczyłam że w jednym z pokoi pali się światło. Przy biurku
siedział Diego
-Przepraszam, muszę odpisać na kilka wiadomości, nie gniewasz się? - zrobił słodką minę
-Nie
- uśmiechnęłam się i usiadłam mu na kolanach, zaczęłam go delikatnie
całować po szyi. On przeniósł pocałunki na moje usta, coraz bardziej
pogłębiałam pocałunki, bardzo go pragnęłam.
-Na dziś wystarczy, odprowadzę Cię - odpowiedział i wstał z krzesła, oszołomiona ruszyłam za nim
Wyszłam
z jego klatki i przeszłam przez ulicę, byłam strasznie napalona na
niego a on mnie spławił.. Nie! Mam dość czekania wróciłam się i
zadzwoniłam domofonem
-Halo?
-Mogę wejść?
-Violetta?
-Tak, mogę?
-Wchodź
- szybko pędziłam po schodach na 3 piętro, Diego otworzył drzwi a ja
natychmiast zaczęłam go całować. Przenieśliśmy się do sypialni i tam już
zostaliśmy do rana
Następnego dnia
Jestem
na siłowni z Ludmiła, wczorajszy wieczór z Diego minął bardzo
przyjemnie, to po porostu ideał. Biegniemy na bieżni i rozmawiamy na
temat facetów Ludmiły.. w końcu nie wytrzymałam i chlapnęłam
-Uprawiałam seks
-Co?! Z kim ? Z tym sąsiadem? - pokiwałam twierdząco głową - i jak? -pytała
-Normalnie- biegłam dalej
-Była gra wstępna czy od razu przeszliście do rzeczy? - uśmiechała się
-Była
-Ile?
-Godzinę
-Tak długo? Tylko pozazdrościć
-Nigdy nie czułam się tak dopieszczona, całował każdy skrawek mojego ciała
-W końcu znalazłaś swój ideał- Lu poprawiała swoją kitkę
-Tak, zdecydowanie tak....
-Kiedy się spotykacie?
-Dzisiaj
-A co z tym Twoim współlokatorem?
-W porządku, cały czas zwiedza, dopiero wieczorem przychodzi
-Przystojny jest
-I zajęty - zaśmiałam się
Wracamy
właśnie z Diego z super knajpki, świetnie się bawiliśmy i znowu
wylądowaliśmy w łóżku, chociaż mi to wcale nie przeszkadza są tego same
zalety z takim facetem mogę cały dzień leżeć w łóżku.
-Kocham Cię - wyszeptał mi do ucha Diego
-Ja Ciebie też
Było
miło.. chociaż strasznie mi się nudzi, on cały czas sprawia mi
przyjemność.. Każda kobieta by się cieszyła ale ja też chce mu się
odwdzięczyć lub już przejść do konkretów...
-Może weźmiemy prezerwatywę? -zapytałam i już sięgałam ręką, lecz on ją zabrał
-Ciii.. - i znów zaczął mnie całować...
Następnego dnia, szybko się ulotniłam z jego domu i wróciłam do siebie
-Oo wróciłaś, chcesz kawy? - zapytał Leon
-Tak poproszę - usiadłam na krześle
-Coś się stało? - zapytał i postawił kubek na przeciwko mnie
-Nie...- zapadła cisza- znaczy tak..
-Chcesz o tym pogadać?
-Miałeś kiedyś tak ze swoją dziewczyną że chciałeś ją tylko uszczęśliwić? - zapytałam
-Cały czas - uśmiechnął się
-Ale w sprawach seksu..- upiłam łyk kawy
-No nie koniecznie.. a co coś nie tak z Diego?
-Nie nie , wszystko z nim tak, tylko jak już coś się dzieje to jest nudno ...
-To był pierwszy raz?
-Nie,
za pierwszym razem też na początku było długo ale później było bardzo
miło i myślałam że to jest to ale okazało się troszeczkę inaczej...
-Może on chce cię troszkę dopieścić, nie przejmuj się..
-Może... Moi rodzice przychodzą jutro na obiad
-Nie ma sprawy, jak chcesz to się ulotnie - wstawił kubek do zlewu
-Nie nie, chciałabym żebyś został.. zaprzyjaźniliśmy się i nie widzę problemu byś został - podążyłam za nim
-W
takim razie zostanę - musnął mój policzek i poszedł do swojego pokoju.
Postanowiłam zadzwonić do Diega skoro Leon zostaje na obiedzie, to
wypadałoby zaprosić mojego chłopaka.. pierwszy raz powiedziałam na Diego
chłopak.. Niestety.. Diego wtedy pracuję i nie może przyjść.. No cóż
trudno..
Następny dzień - rodzinny obiad
-To Ty jesteś chłopakiem mojej córki? - zapytał mój tata
-Nie nie , my jesteśmy przyjaciółmi, tylko mieszkamy razem- chyba nie zdał sobie sprawy że to głupio zabrzmiało..
-Tato - zwróciłam się do swojego ojca- to jest Leon mój współlokator, jest z Meksyku a mój chłopak ma na imię Diego
- A gdzie jest? - dodała moja mama
-W pracy, zapraszam do stołu
-Coś
kręci - szepnął mój tata do mamy, puściłam to mimo uszu i zajadałam się
pieczonym kurczakiem z sałatką. Moi rodzice bardzo polubili Leona.. aż
za bardzo.. a szczególnie moja mama. Atmosfera była niesamowita, wszyscy
się śmiali i dobrze bawili .
-Leon mam w garażu u nas w domu stoi mój motor, niestety Maria nie pozwala mi na nim jeździć, chciałbym Ci go dać w prezencie
-Na prawdę? Mówi pan serio?
-Jasne że serio - zaśmiał się mój ojciec
-To
pojedźmy do nas i jutro sobie wrócicie - posprzątałam po obiedzie i z
moimi rodzicami pojechaliśmy do mojego rodzinnego domu. Wieczorem
poszliśmy do mojego dawnego pokoju.
-Mogę spać na kanapie - wskazał Leon na starą kanapę
-No coś Ty, jakoś się pomieścimy, ta kanapa jest bardzo niewygodna nawet do siedzenia - zaśmiałam się
-Jesteś pewna?
-Tak, przecież chyba mnie nie przelecisz?
-Hahaha jeżeli Ty mnie nie przelecisz to mogę z Tobą spać
-To dobranoc -uśmiechnęłam się
-Dobranoc - chciał mnie pocałować w polik, lecz lekko przechyliłam głowę i pocałował mnie w usta
-Przepraszam, nie chciałam.. nie wiem jak to mogło się stać..
-Tak- zaczął drapać się nerwowo po głowie- oboje tego nie chcieliśmy, chodźmy spać - położyliśmy się na łóżku i zasnęliśmy..
Następnego dnia wcześnie rano wróciliśmy do domu motorem teraz już Leona. Zsiadałam z motoru i usłyszałam znajomy głos..
-Diego? - zdziwiłam się..
-Gdzie byłaś wczoraj wieczorem ?
-U rodziców
-Z nim? - wskazał na Leona
-Tak, coś się stało?
-Nie
-Idziemy do Ciebie? - zapytałam
-Yhym - pociągnął mnie za rękę do jego mieszkania
-Nie kochasz mnie - powiedział gdy usiedliśmy na skórzanej kanapie
-Co?
-Wtedy gdy powiedziałem ze Cie kocham to odpowiedziałaś tylko ja Ciebie też.. To nie to samo
-Czemu tak uważasz? - po części ma rację... Nie kocham jego.. tylko ten ideał o którym całym czas myślałam...
-Kochasz kogoś innego
-Nie..
-Nie oszukuj samej siebie, widziałem jak patrzysz na Leona - skwitował
-Na Leona? - uniosłam ze zdziwienia brwi
-Tak, nie powiesz że nic się nie wydarzyło wczoraj
-Nic sie...
-Nic nie mów...
-Czyli to koniec?
-Kocham Cię ale chyba to nie to...
-Chyba
masz rację, jesteś facetem idealnym lecz chyba zakochałam się właśnie w
tym a nie w Tobie i w pewnym momencie zaczęło mi to przeszkadzać... To
że podczas seksu potrafiłeś wstać i poskładać ubrania - zaczęłam się
śmiać
-To nie jest śmieszne..
-Tak, przepraszam, czyli co koniec?
-Koniec
-To na razie
-Pa - i wyszłam z jego mieszkanie i udałam się do siebie
Gdy wróciłam do domu w środku nie było Leona, cały dzień siedziałam sama a wieczorem poszłam spać
Od razu gdy Violetta poszła do Diega pojechałem do Ludmiły, do ich kawiarni musiałem z nią porozmawiać
W środku było sporo ludzi. Jestem tu pierwszy raz i już mi się podoba
-Ludmiła? - zawołałem
-Ooo Leon, siadaj, napijesz się czegoś
- A masz coś mocniejszego? - zapytałem
-To jest kawiarnia a nie klub nocny
-To wody- nalała mi do szklanki i podała
-Chciałeś pogadać
-Tak..
-No to mów..
-Zakochałem się
-No tak , przecież jesteś z tą .. no jak jej tam.. Larą
-Nie nie jestem, zerwaliśmy już dawno - wyjaśniłem
-To czemu mi wtedy powiedziałeś że....
-Bo się do mnie przystawiałaś...- przerwałem jej
-I wszystko jasne- zaśmiała sie - To kto jest tą szczęściarą
-Violetta
-Ale przecież ona jest z Diego..
-No właśnie..
- I co teraz zrobisz?
-Wyjeżdżam, dziś..
-Oddasz jej ten motor? Bo to jej ojca jest.. lecę samolotem do domu więc nie zabiorę go ze sobą..
-Chciałbyś zostać
-Jasne że tak ale nie mogę..
-Rozumiem.. oddam go jej, o której masz samolot ?
-Za
6 godzin, mam dużo czasu, spakowałem się już i nie wracam do Violetty
do domu... nie chcę jej spotkać i spojrzeć w jej oczy bo zatonę i nie
będę umiał odejść..
-To trzymaj się - przytuliłem ją na pożegnanie i pojechałem taksówką na lotnisko.
Rano
obudziłam się i zajrzałam do pokoju Leona, był pusty. Nie było żadnych
jego rzeczy, na łóżku leżała tylko koperta z pieniędzmi na za wynajęcie
pokoju. Usiadłam na jego łóżku i zadzwoniłam do Ludmiły by wszystko jej
opowiedzieć.
-.....
-Czyli już nie jesteś z Diego? Dobrze słyszę? - pytała a raczej krzyczała Ludmiła mi do słuchawki w telefonie
-Tak.. a na dodatek Leon się już ulotnił i no go nie ma.. - posmutniałam
-Czy Ty aby się teraz smucisz?
-Co ? Niee nie nie
-Kłamiesz! Czuję to
-Tak tak kłamię! Zadowolona ?!
-Bardzo bo on Cię kocha idiotko !
-Co Ty gadasz... przecież on jest z Larą!
-Nie jest i wraca dzisiaj do Meksyku!
-Skąd to wiesz?
-Gadałam z nim dzisiaj, mam Twój motor, zostawił go..
-Poleciał już ?
-A co Ci tak zależy?
-Nie zależy..
-Nie .. Jasne ze Ci uwierzę ...
-No taaak
-Zakochałaś się?
-Nie
-Nie? A ja mam kota
-Nie masz kota...
-No właśnie..
-Dobra zakochałam się ale go już nie ma..
-O 18 ma samolot, jedź i nie zepsuj tego..
-Dzięki
pa - rozłączyłam się, zabrałam torebkę, zbiegłam na dół i próbowałam
złapać taksówkę. Jednak żadnej nie było, byłam wściekła..
-Podwieźć Cię? - usłyszałam głos Diega
-Nie, nie złapie taksówkę..
-No raczej nie złapiesz, wsiadaj
-Dobra
-Dokąd jedziemy
-Na
lotnisko - bardzo szybko dojechaliśmy na miejsce, wbiegłam na szpilkach
na lotnisko i zaczęłam szukać Leona na wielkiej sali. Nigdzie go nie
było. Szukałam i biegałam jak głupia po tym lotnisku a Leona nie
znalazłam. Usiadłam na plastikowym siedzeniu i zakryłam twarz dłońmi
-Nie znajdę Cię - mówiłam do siebie
-Kogo nie znajdziesz?
-Leon! - wstałam i rzuciłam mu się na szyję
-Co Ty tu robisz? - zapytał
-Szukałam Cię
-Po co? Gdzie masz Diega?
-Nie jestem już z nim, wczoraj wieczorem się rozstaliśmy..
-Aha..
-Wracasz?
-Wracam..
-Rozmawiałam z Ludmiłą
-I ?
-Noo.. nic- czy on nie zamierza nic powiedzieć..
-Oddała Ci motor?- zapytał
-On
jest Twój, nie zostawiaj go tu..- cisza, cały czas na mnie patrzył
swoimi pięknymi oczami..- Nie zostawiaj mnie - dodałam ciszej
-Co?
-Zakochałam się
-To po co się rozstałaś z Diego?
-Bo zakochałam się w Tobie - spojrzałam na swoje buty, on podszedł do mnie i podniósł mój podbródek .
-Kocham Cię - szepnął
-Kocham
Cię - pocałowałam jego czubek nosa -Wiesz w dzień który do mnie
zadzwoniłeś w sprawie mieszkania znalazłam czterolistną koniczynę i
myślałam że szczęściem było to że umówiłam się z Diego bo od zawsze o
tym marzyłam o prawdziwym ideale o którym od zawsze marzyłam ale
prawdziwym szczęściem które mnie spotkało to był Twój telefon i Twoje
przybycie do mnie. Ty jesteś moim największym szczęściem.
-A Ty moim - mocno wbił się w moje usta a ja utonęłam w jego prawdziwym uroku. Wirowaliśmy wśród tłumu w swoich objęciach.
Zawsze
myślałam że moim marzeniem jest mieć idealnego księcia z bajki jednak
to nie o to chodzi w życiu.. W takim ideale zawsze będzie coś co prędzej
czy później wyjdzie i nam się nie spodoba. Leon nie jest idealny ale
każda kobieta marzyła by o takim facecie jakim jest Leon,bo to on jest
moim księciem z bajki.
***Koniec***