piątek, 5 czerwca 2015

Rozdział 45. Obiecuje, że pierwszy się dowiesz.

Rozdział dedykuje : Lodo Zodia Comello

 Przeczytałaś ?
Zostawiając po sobie maluteńki ślad 
Wywołujesz u mnie uśmiech :)
 



*Leon*

- Skąd się biorą dzieci ? - zapytał mój syn.
- No właśnie Leonku. Skąd się biorą dzieci ? Bo my z Jimem nie wiemy. - dołączyła się do pytania Violetta. Tak, bo ona na pewno nie wie. Czujecie ten sarkazm ?
- A po co wam to ? - spytałem.
- Bo chcemy wiedzieć. - odpowiedział młody.
- No wiesz. Dzieci są wtedy kiedy jest... dwójka ludzi, kobieta i mężczyzna, którzy się bardzo kochają. Rozmawiają o tym , że chcą dziecko. I jeśli oboje chcą to pocałują się i przytulą. Wtedy w brzuszku dziewczyny rozwija się mały stworek i mieszka tam przez 9 miesięcy. - wyjaśniłem. Violetta się zaśmiała.
- Tak ? - spytał Jim patrząc mi w oczy.
- Tak. - posłałem mu uśmiech.

- A wy z ciocią Violą będziecie kiedyś mieli takiego stworka ? - zapytał.
- Wiesz ja bym bardzo chciał, ale ciocia nie chce. A muszą chcieć dwie osoby , bo inaczej to się nie uda. - powiedziałem i odstawiłem na podłogę.
- A czemu ciocia nie chce ?
- Bo cioci na razie ty wystarczysz. - odpowiedziała moja dziewczyna.
- Ale ja bym chciał siostrzyczkę ! - tupnął nogą.
- Myślałem, że chciałeś braciszka. - zaśmiałem się.
- Chciałem kiedyś, ale teraz wolę siostrzyczkę. - objaśnił.
- W sumie też wolałbym mieć córeczkę. - powiedziałem.
- Nie lubisz chłopczyków ? - spojrzał na mnie ze łzami w oczach. Usiadłem na krześle i wziąłem go na kolana.
- Nie o to mi chodziło. - mówiłem. - Wolałbym mieć córeczkę, bo synka już mam, którego bardzo mocno kocham. - przytuliłem.
- To my z tatą chcemy dziewczynkę. - powiedział Jim szatynce.
- Zastanowię się. - oznajmiła z lekkim uśmiechem. - Ale jeśli już będę miała w brzuchu tego stworka to nie mamy pewności, że to będzie dziewczynka. Może też być chłopiec. - wyjaśniła.
- To tego się nie wybiera ? - zdziwił się.
- Nie. - zaśmiałem się z Violą.
- To znaczy , że ciocia Fran i wujek Diego mogą znów synka ?
- Tak. - odpowiedziała Violetta.
- Ale pamiętaj dziecko muszą chcieć dwie osoby.
- Wiem, ale ja chcę siostrzyczkę.

*Violetta*

Siedzimy z Leonem na balkonie, który jest połączony z naszą sypialnią. W końcu chwila spokoju i ciszy. Chłopcy przed chwilą się bawili w berka po całym domu. To było męczące. Te ich krzyki i wrzaski, piski i co tam jeszcze. Aż uszy puchną.
- Wreszcie chwila dla nas. - musnął mój polik Leon podając mu szklankę z sokiem pomarańczowym.
- Tak. - uśmiechnęłam się. Usiadł obok mnie i zaczął całować moją szyje. - Mmmmmm.. - miło mi jest gdy to robi. - Skąd wziąłeś tą historyjkę o dzieciach? - zapytałam.
- Mama mi mówiła tak gdy byłem mały. - zaśmiał się. - Nigdy nie zapomnę jak kiedyś razem z Fran poszliśmy do niej i poprosiliśmy o rodzeństwo. - uśmiechnął się.
- Zgodziła się ?
- Nie. Powiedziała , że zawsze chciała mieć dwójkę dzieci chłopca i dziewczynkę. - wyjaśnił. - No, ale potem był ten gwałt i Isa. Obiecuje, że jakbym wiedział co to za facet to chybabym był go zabić. - zacisnął swoje dłonie w pięść. Nie wiedziałam co powiedzieć. Więc postanowiłam się nie odzywać. - Dobra koniec tematu dzieci. Pogadajmy o nas.
- To znaczy ? - zapytałam.
- Dobrze ci ze mną ? - spojrzał mi w oczy. Musnęłam jego usta.
- Oczywiście. - posłałam mu uśmiech. Odwzajemnił to. - Leon..
- Tak ?
- Trzeba będzie zapisać niedługo Jima do jakiegoś przeczkola. - powiedziałam.
- Przydałoby się. - oznajmił. - Zajmiesz się tym ?
- Jasne. - usiadłam na nim rozkrokiem. Wbiłam się w jego aksamitne pełne usta. Nasz pocałunek był brutalny, wykorzystałam moment , w którym Leon chciał zaczerpnąć powietrza i wsunęłam mu swój język. Uśmiechnął się podczas pocałunki. Swoje ręce ułożył na moich pośladkach i zaczął je ściskać. Jęknęłam.
- Oddasz mi się ? - zapytał seksownym głosem i przygryzł moją dolną wargę.
- W nocy. - szepnęłam.
- Co robicie ? - zobaczyliśmy Jima obok nas. Zeszłam z Leona i usiadłam na wcześniejszym moim siedzeniu.
- Całujemy i przytulamy. - wypalił szatyn.
- Czyli, że będę miał rodzeństwo ? - ucieszył się.
- Jeśli będę miała w brzuszku stworka to obiecuje, że pierwszy się dowiesz. - posłałam mu uśmiech.
- Ej... - usłyszałam mojego chłopaka.
- Pójdziemy na lody ? - spytał młody. < jakie rymy xd ~ aut. >
- Tak jasne. - odpowiedziałam. Spędziliśmy resztę dnia we trójkę.

*Isabell* 

Siedzę sobie w moim pokoju i myślę nad swoim życiem. Mam najukochańszego chłopaka na świecie. Mam nadzieje, że już na zawsze będziemy razem. Uśmiecham się myśląc o nim. Bardzo kocham Davida.
- Isa ! - moje przemyślenia przerwała mama. Zeszłam na dół i zobaczyłam, że robi coś w kuchni. - David do ciebie przyszedł. - posłała mi uśmiech. Odwróciłam się a za mną stał mój brunet z ogromnym bukietem róż. Podał mi je.
- Wszystkiego najlepszego z okazji naszej 6-miesiecznicy. - musnął mój polik.
- Dziękuje skarbie. - poleciała mi łza z oka. Jaki on kochany. - Idź do mnie do pokoju ja zaraz przyjdę. Wstawie kwiaty. - uśmiechnął się i poszedł na górę. Włożyłam kwiaty do wazonu po czym ustawiłam go na środku stołu w jadalni. - Tu będzie idealnie. - oznajmiłam poprawiając kwiaty w wazonie.
- Śliczne. - skomentowała mama.
- Tak. - spojrzałam na nią. - Idę na górę. - udałam się do wcześniej wymienionego miejsca. Weszłam do swojego pokoju, a na moim łóżku leżał szczęśliwy i uśmiechnięty David.
- Widzę, że już się rozgościłeś. - zaśmiałam się i położyłam się obok niego.
- Wiesz... moim rodzicie wyjechali na tydzień. Może... wpadłabyś do mnie na noc ? - zapytał całując moją szyję.
- Ja jeszcze nigdy tego nie... - zaczęłam.
- Ja wiem. - przerwał. - Ale chciałabyś, żebym to ja był pierwszym ? - kiwnęłam głową.
- I ostatnim. - posłał mi uśmiech i musnął moje usta.
- To idziemy ?
- A co powiem mamie ? - spojrzałam na niego.
- Że idziesz do Kate na noc, a ja cię odprowadzę , bo to po drodze. - odpowiedział.
- No to idziemy. - musnęłam jego policzek. - Wezmę tylko kilka rzeczy. - uśmiechnęłam się.

- To mogę iść czy nie ? - zapytałam mamy.
- Oczywiście, że możesz. - posłała mi swój uśmiech.
- Dzięki.
- Tylko macie być grzeczni u Davida. - zaśmiała się.
- Co ? Przecież ja idę do Kate. - sprostowałam.
- Jakbyś była moim pierwszym dzieckiem to może bym uwierzyła. Ale wychowałam Leona i Fran i wiem dobrze, że idziesz do Davida. - wyjaśniła.
- Czyli, że nie masz nic przeciwko, że idę do mojego chłopaka na noc ? - zdziwiłam się.
- Nie. Tylko mnie już nie okłamuj. A i zadzwoń do Leona i Fran , żeby przyszli jutro na kolację.
- Dobrze.

Właśnie siedzę u Davida w kuchni. Mój chłopak robi nam kolacje. Wiem, że jest dobrym kucharzem , bo kiedyś jadłam obiad , który przyrządził. Właśnie chciałam zadzwonić do Leona kiedy poczułam Davida usta na mojej szyi.
- Kotek... skończ kolację. Ja muszę jeszcze zadzwonić. - zaśmiałam się. Odpychając go lekko od siebie. Uśmiechnął się i wrócił do gotowania. Wybrałam numer do mojego brata, bo do Fran już dzwoniłam. Po chwili odebrał.
L: Leon Verdas. Słucham ?
I: Co tak oficjalnie ?
L: Nie zobaczyłem kto dzwoni. Jak tam ?
I: Mama prosiła, żebyście do nas wpadli jutro na kolację.
L: Dobrze.
I: Ja muszę kończyć.
L: Dzwonisz do mnie raz na miesiąc i już musisz kończyć ?
I: Jutro pogadamy.
L: No dobrze. Dobrej nocy siostrzyczko.
I: Tobie również. Pa.
Rozłączyłam się. Spojrzałam na bruneta, posłał mi uśmiech. Odwzajemniłam to z wielką radością.
- Już mogę podawać. - zaśmiał się i postawił dwa talerze z jedzeniem. Odsunął mi krzesło. - Zapraszam. - usiadłam na nim, a on zajął drugie naprzeciwko. Zjedliśmy w ciszy.

Gdy odstawiałam naczynia poczułam ręce mojego chłopaka na mojej talii. Położył głowę na moim ramieniu i zaczął mruczeć do ucha.
- Bardzo cię kocham. - musnął moją szyję.
- Ja ciebie też. - odpowiedziałam.
- Masz jeszcze ochotę na wspólną noc ? - zapytał muskając moje ramie.
- Ttttak. - zająkałam się.
- Tak ?
- Tak. Jestem tego pewna. - odwrócił mnie w swoją stronę i brutalnie i zachłannie wbił się w moje usta. Oderwał się ode mnie i spojrzał mi w oczy.
- Jesteś tego pewna ? Wiesz, że nie chcę cię zranić. - wyszeptał.
- Nie zranisz. - musnęłam jego usta. David podniósł mnie i zaniósł do swojego pokoju. Tam wiadomo co się stało. 

==================== 

Jak się podoba 45 ?? 
Mam nadzieje ,że chociaż troszkę :) 
Komentujcie :) ( bo pod rozdziałem 44 było tylko 13 komentarzy ) : c

Do następnego :*

18 komentarzy:

  1. Czekam z niecierpliwością na Next!
    Ten rozdział był super. Cały czs zastanawiałam się co powie Leosiek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Siemaneczko ; 3
      Rodział wspaniały, jak zawsze.
      Leon jak ładnie tłumaczy skąd biorą się dzidziusie *,* Fiolka nie chce ...
      Najlepsze stworek :D
      Czekam na następny ! ; 333

      Usuń
  3. Hahah jaki słodki rozdział <3 nie mogę się doczekać następnego! masz talent <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski<3
    Amcia:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lovciam!! 💜

    No i czekam na next 😉

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego!!!
    Dlaczego nie wyjawisz nam tajemnicy Vils?
    Dlaczego!!!
    Leosiek i jego historia o dzieciach mnie rozwaliła
    Pozdro z podłogi
    Kocham i czekam na next
    XTiniX ZielonaMoly--->dziś tak oficjalnie :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaaaaaa nie wierzę dedykowałaś mi rozdział, normalnie napatrzeć się nie mogę, no nie wierzę, jeszcze do tego taki cudowny *_* Historia skąd biorą się dzieci hahahaha Violka nie chce stworka, czemu ??? Nie doczekam się nexta, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudo po prostu cudo jak ja lubię czytać to co piszesz ;))))

    OdpowiedzUsuń
  9. Super *-* Aaa... Czy moglabys dac wiecej o Diecesce? Kiedys tak duzo o nich bylo a teraz prawie wcale o nich nie ma :/

    OdpowiedzUsuń
  10. Czadowy zazdro talentu <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta historia z dziećmi jest MEGA! I Vilola może zachce niedługo stworka. Bardzo bym tego chciała. Nie mogę się doczekać nexta.

    OdpowiedzUsuń