Rozdział dedykuje : Lodo Zodia Comello
Przeczytałaś ?
Zostawiając po sobie maluteńki ślad
Wywołujesz u mnie uśmiech :)
Zostawiając po sobie maluteńki ślad
Wywołujesz u mnie uśmiech :)
*Leon*
- Skąd się biorą dzieci ? - zapytał mój syn.
- No właśnie Leonku. Skąd się biorą dzieci ? Bo my z Jimem nie wiemy. - dołączyła się do pytania Violetta. Tak, bo ona na pewno nie wie. Czujecie ten sarkazm
?
- A po co wam to ? - spytałem.
- Bo chcemy wiedzieć. - odpowiedział młody.
- No wiesz. Dzieci są wtedy kiedy jest... dwójka ludzi, kobieta i mężczyzna, którzy się bardzo kochają. Rozmawiają o tym , że chcą dziecko. I jeśli oboje chcą to pocałują się i przytulą. Wtedy w brzuszku dziewczyny rozwija się mały stworek i mieszka
tam przez 9 miesięcy. - wyjaśniłem. Violetta się zaśmiała.
- Tak ? - spytał Jim patrząc mi w oczy.
- Tak. - posłałem mu uśmiech.
- A wy z ciocią Violą będziecie kiedyś mieli takiego stworka ? - zapytał.
- Wiesz ja bym bardzo chciał, ale ciocia nie
chce. A muszą chcieć dwie osoby
, bo inaczej to się nie uda. - powiedziałem i odstawiłem na podłogę.
- A czemu ciocia nie chce ?
- Bo cioci na razie ty wystarczysz. - odpowiedziała moja dziewczyna.
- Ale ja bym chciał siostrzyczkę ! - tupnął nogą.
- Myślałem, że chciałeś braciszka.
- zaśmiałem się.
- Chciałem kiedyś, ale teraz wolę siostrzyczkę. - objaśnił.
- W sumie też wolałbym mieć córeczkę. - powiedziałem.
- Nie lubisz chłopczyków ? - spojrzał na mnie ze łzami w oczach. Usiadłem na krześle i wziąłem go na kolana.
- Nie o to mi chodziło. - mówiłem. - Wolałbym mieć córeczkę, bo synka już mam, którego bardzo mocno kocham. - przytuliłem.
- To my z tatą chcemy dziewczynkę. - powiedział Jim szatynce.
- Zastanowię się. - oznajmiła z lekkim uśmiechem. - Ale
jeśli już będę miała w brzuchu tego stworka to nie mamy
pewności, że to będzie dziewczynka. Może też być chłopiec. - wyjaśniła.
- To tego się nie wybiera
? - zdziwił się.
- Nie. - zaśmiałem się z Violą.
- To znaczy , że ciocia Fran i wujek Diego mogą znów synka ?
- Tak. - odpowiedziała Violetta.
- Ale pamiętaj dziecko muszą chcieć dwie osoby.
- Wiem, ale ja chcę siostrzyczkę.
*Violetta*
Siedzimy z Leonem na balkonie, który jest połączony z naszą sypialnią. W końcu chwila spokoju i ciszy. Chłopcy przed chwilą się bawili w berka po całym domu. To było męczące. Te ich krzyki
i wrzaski, piski i co tam jeszcze. Aż uszy puchną.
- Wreszcie chwila dla nas. - musnął mój polik Leon podając mu szklankę z sokiem pomarańczowym.
- Tak. - uśmiechnęłam się. Usiadł obok mnie i
zaczął całować moją szyje. - Mmmmmm..
- miło mi jest gdy to robi. - Skąd wziąłeś tą historyjkę o dzieciach?
- zapytałam.
- Mama mi mówiła tak gdy byłem mały. - zaśmiał się. - Nigdy nie zapomnę jak kiedyś razem z Fran
poszliśmy do niej i poprosiliśmy o rodzeństwo. - uśmiechnął się.
- Zgodziła się ?
- Nie. Powiedziała , że zawsze chciała mieć dwójkę dzieci chłopca i dziewczynkę. - wyjaśnił. - No, ale potem
był ten gwałt i Isa. Obiecuje, że jakbym wiedział co to za facet to chybabym był go zabić. - zacisnął swoje dłonie w pięść. Nie wiedziałam co powiedzieć. Więc postanowiłam się nie odzywać. - Dobra koniec tematu dzieci. Pogadajmy o nas.
- To znaczy ? - zapytałam.
- Dobrze ci ze mną ? - spojrzał mi w oczy. Musnęłam jego usta.
- Oczywiście. - posłałam mu uśmiech. Odwzajemnił to. - Leon..
- Tak ?
- Trzeba będzie zapisać niedługo Jima do jakiegoś przeczkola. - powiedziałam.
- Przydałoby się. - oznajmił. - Zajmiesz się tym ?
- Jasne. - usiadłam na nim rozkrokiem. Wbiłam się w jego aksamitne pełne usta. Nasz pocałunek był brutalny, wykorzystałam moment , w
którym Leon chciał zaczerpnąć powietrza i wsunęłam mu swój język. Uśmiechnął się podczas pocałunki. Swoje ręce ułożył na moich pośladkach i zaczął je ściskać. Jęknęłam.
- Oddasz mi się ? - zapytał seksownym głosem i przygryzł moją dolną wargę.
- W nocy. - szepnęłam.
- Co robicie ? - zobaczyliśmy Jima obok nas.
Zeszłam z Leona i usiadłam na wcześniejszym moim siedzeniu.
- Całujemy i przytulamy. - wypalił szatyn.
- Czyli, że będę miał rodzeństwo ? - ucieszył się.
- Jeśli będę miała w brzuszku stworka
to obiecuje, że pierwszy się dowiesz. - posłałam mu uśmiech.
- Ej... - usłyszałam mojego chłopaka.
- Pójdziemy na lody ? - spytał młody. < jakie rymy xd ~ aut. >
- Tak jasne. - odpowiedziałam. Spędziliśmy resztę dnia we trójkę.
*Isabell*
Siedzę sobie w moim
pokoju i myślę nad swoim życiem. Mam najukochańszego chłopaka na świecie. Mam nadzieje,
że już na zawsze będziemy razem. Uśmiecham się myśląc o nim. Bardzo kocham Davida.
- Isa ! - moje przemyślenia przerwała mama. Zeszłam na dół i zobaczyłam, że robi coś w kuchni. - David do ciebie przyszedł. - posłała mi uśmiech. Odwróciłam się a za mną stał mój brunet z ogromnym
bukietem róż. Podał mi je.
- Wszystkiego najlepszego z okazji naszej 6-miesiecznicy.
- musnął mój polik.
- Dziękuje skarbie. - poleciała mi łza z oka. Jaki
on kochany. - Idź do mnie do pokoju ja zaraz przyjdę. Wstawie kwiaty.
- uśmiechnął się i poszedł na górę. Włożyłam kwiaty do wazonu
po czym ustawiłam go na środku stołu w jadalni. - Tu będzie idealnie. - oznajmiłam poprawiając kwiaty w wazonie.
- Śliczne. - skomentowała mama.
- Tak. - spojrzałam na nią. - Idę na górę. - udałam się do wcześniej wymienionego miejsca. Weszłam do swojego pokoju, a na moim łóżku leżał szczęśliwy i uśmiechnięty David.
- Widzę, że już się rozgościłeś. - zaśmiałam się i położyłam się obok niego.
- Wiesz... moim rodzicie wyjechali na tydzień. Może... wpadłabyś do mnie na noc ? - zapytał całując moją szyję.
- Ja jeszcze nigdy tego nie... - zaczęłam.
- Ja wiem. - przerwał. - Ale chciałabyś, żebym to ja był pierwszym ? - kiwnęłam głową.
- I ostatnim. - posłał mi uśmiech i musnął moje usta.
- To idziemy ?
- A co powiem mamie ? - spojrzałam na niego.
- Że idziesz do Kate na noc, a ja cię odprowadzę , bo to po drodze. - odpowiedział.
- No to idziemy. - musnęłam jego policzek.
- Wezmę tylko kilka rzeczy. - uśmiechnęłam się.
- To mogę iść czy nie ? - zapytałam mamy.
- Oczywiście, że możesz. - posłała mi swój uśmiech.
- Dzięki.
- Tylko macie być grzeczni u
Davida. - zaśmiała się.
- Co ? Przecież ja idę do Kate. - sprostowałam.
- Jakbyś była moim pierwszym
dzieckiem to może bym uwierzyła. Ale wychowałam Leona i Fran i wiem dobrze, że idziesz do Davida. - wyjaśniła.
- Czyli, że nie masz nic przeciwko, że idę do mojego chłopaka na noc ? - zdziwiłam się.
- Nie. Tylko mnie już nie okłamuj. A i zadzwoń do Leona i Fran , żeby przyszli jutro na kolację.
- Dobrze.
Właśnie siedzę u Davida w kuchni. Mój chłopak robi nam
kolacje. Wiem, że jest dobrym kucharzem , bo kiedyś jadłam obiad , który przyrządził. Właśnie chciałam zadzwonić do Leona kiedy poczułam Davida usta na mojej szyi.
- Kotek... skończ kolację. Ja muszę jeszcze zadzwonić. - zaśmiałam się. Odpychając go lekko od
siebie. Uśmiechnął się i wrócił do gotowania.
Wybrałam numer do mojego brata, bo do Fran już dzwoniłam. Po chwili
odebrał.
L: Leon Verdas. Słucham ?
I: Co tak oficjalnie ?
L: Nie zobaczyłem kto dzwoni. Jak tam ?
I: Mama prosiła, żebyście do nas wpadli jutro na kolację.
L: Dobrze.
I: Ja muszę kończyć.
L: Dzwonisz do mnie raz na miesiąc i już musisz kończyć ?
I: Jutro pogadamy.
L: No dobrze. Dobrej nocy siostrzyczko.
I: Tobie również. Pa.
Rozłączyłam się. Spojrzałam na bruneta, posłał mi uśmiech. Odwzajemniłam to z wielką radością.
- Już mogę podawać. - zaśmiał się i postawił dwa talerze
z jedzeniem. Odsunął mi krzesło. - Zapraszam. - usiadłam na nim, a on
zajął drugie naprzeciwko. Zjedliśmy w ciszy.
Gdy odstawiałam naczynia poczułam ręce mojego chłopaka na mojej
talii. Położył głowę na moim ramieniu i zaczął mruczeć do ucha.
- Bardzo cię kocham. - musnął moją szyję.
- Ja ciebie też. - odpowiedziałam.
- Masz jeszcze ochotę na wspólną noc ? - zapytał muskając moje ramie.
- Ttttak. - zająkałam się.
- Tak ?
- Tak. Jestem tego pewna. - odwrócił mnie w swoją stronę i brutalnie
i zachłannie wbił się w moje usta. Oderwał się ode mnie i spojrzał mi w oczy.
- Jesteś tego pewna
? Wiesz, że nie chcę cię zranić. - wyszeptał.
- Nie zranisz. - musnęłam jego usta.
David podniósł mnie i zaniósł do swojego
pokoju. Tam wiadomo co się stało.
====================
Jak się podoba 45 ??
Mam nadzieje ,że chociaż troszkę :)
Komentujcie :) ( bo pod rozdziałem 44 było tylko 13 komentarzy ) : c
Do następnego :*
Czekam z niecierpliwością na Next!
OdpowiedzUsuńTen rozdział był super. Cały czs zastanawiałam się co powie Leosiek.
*,*
OdpowiedzUsuńSiemaneczko ; 3
UsuńRodział wspaniały, jak zawsze.
Leon jak ładnie tłumaczy skąd biorą się dzidziusie *,* Fiolka nie chce ...
Najlepsze stworek :D
Czekam na następny ! ; 333
Hahah jaki słodki rozdział <3 nie mogę się doczekać następnego! masz talent <3
OdpowiedzUsuńBoski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Swietne
OdpowiedzUsuńLovciam!! 💜
OdpowiedzUsuńNo i czekam na next 😉
Genialne
OdpowiedzUsuńŚwietny
OdpowiedzUsuńDlaczego!!!
OdpowiedzUsuńDlaczego nie wyjawisz nam tajemnicy Vils?
Dlaczego!!!
Leosiek i jego historia o dzieciach mnie rozwaliła
Pozdro z podłogi
Kocham i czekam na next
XTiniX ZielonaMoly--->dziś tak oficjalnie :P
Aaaaaaaa nie wierzę dedykowałaś mi rozdział, normalnie napatrzeć się nie mogę, no nie wierzę, jeszcze do tego taki cudowny *_* Historia skąd biorą się dzieci hahahaha Violka nie chce stworka, czemu ??? Nie doczekam się nexta, pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńCudo po prostu cudo jak ja lubię czytać to co piszesz ;))))
OdpowiedzUsuńSuper *-* Aaa... Czy moglabys dac wiecej o Diecesce? Kiedys tak duzo o nich bylo a teraz prawie wcale o nich nie ma :/
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńCzadowy zazdro talentu <3
OdpowiedzUsuńKiedy next ?
OdpowiedzUsuńmegaa
OdpowiedzUsuńTa historia z dziećmi jest MEGA! I Vilola może zachce niedługo stworka. Bardzo bym tego chciała. Nie mogę się doczekać nexta.
OdpowiedzUsuń