*Violetta*
Obudziłam się. Zobaczyłam, że obok mnie nie ma już Leona. Z trudem wstałam z łóżka, ponieważ strasznie bolało mnie moje krocze. Jeśli mam być szczera to podczas sexu się rozpłakałam, ale szybko wytarłam łzy, żeby szatyn nie
zobaczył. Udało się nic nie widział. Leon był strasznie ostry
tej nocy. Pierwszy raz się kochaliśmy w taki sposób. I jestem zadowolona.
Zarzuciłam na siebie mój szlafrok i udałam się do kuchni. Przy stole siedzieli moi mężczyźni. Zajadali kanapki.
- Dzień dobry. - przywitałam się z nim siadając na krześle.
- Jak się spało ? - zapytał mój chłopak.
- Krótko. - zaśmiałam się. Wzięłam sobie jedną z kanapek i ugryzłam ją. Ale szybko musiałam pobiec do kuchni , gdzie znajdował się śmietnik i wyplułam wszystko. -
Kto solił tą kanapkę ? - zapytałam.
- Ja. - odpowiedział Jim i już po chwili zaśmieli się oboje.
- Bardzo śmieszne. - powiedziałam siadając na moje wcześniejsze miejsce.
- Możliwe , że troszkę za dużo nasypałem soli. - oznajmił mały.
- Chyba całą solniczkę. - zaśmiałam się. Chłopiec zeskoczył z krzesła i wszedł na moje kolana. Pocałował mój policzek.
- Przepraszam. - spojrzał mi w oczy. Był strasznie słodki.
- Słodziak z ciebie. - musnęłam jego czółko.
- Wiem. - uśmiechnął się.
- Skromność to ty masz
po tatusiu. - zaśmiałam się lekko.
- Idę do łazienki się umyć. - poinformował Jim.
- Poradzisz sobie ? - zapytałam.
- Tak. - już po chwili znikł z zasięgu mojego wzroku. Wzięłam brudne talerze i włożyłam do zmywarki. Poczułam, że Leon obejmuje mnie wokół talii. Zaczął całować moją szyje. Zamruczałam z rozkoszy.
- Podobała się noc ? - spytał między pocałunkami. Odwróciłam się do niego.
- Byłeś najlepszy.
- wbiłam się w jego usta. Po chwili dołączyliśmy nasze języki, które walczyły o dominację. - Musimy to
powtórzyć. - wyszeptałam w jego usta. Musnął je delikatnie.
- Dzisiaj kolacja u rodziców. - oznajmił.
- Wiem. - posłałam mu uśmiech.
- Muszę iść wziąć prysznic. - musnął mój polik. Poszedł do łazienki. Dobrze , że mamy dwie.
Po około pół godzinie.
Postanowiłam też wziąć prysznic.
Niestety dalej były zajęte. Postanowiłam jednak spróbować. Zapukałam do drzwi jednej z nich.
- Proszę. - usłyszałam głos Leona.
- Kochanie długo jeszcze ? - zapytałam.
- Muszę włosy ułożyć. - oznajmił z uśmiechem.
- Długo ci to zajmie ?
- Dopiero zacząłem. Jeszcze jakieś pół godzinki. Muszą być idealne. - powiedział poważnie. Wyszłam z pomieszczenia i udałam się do drugiej łazienki. Zapukałam grzecznie.
- Proszę. - usłyszałam słodki głos Jima.
- Długo jeszcze ? - zapytałam.
- Muszę ułożyć włosy. Muszą być idealne. - zaśmiałam się.
- Kolejna cecha po tatusiu. - powiedziałam ze śmiechem. Nawet
mówią identycznie. - Długo ci to zajmie ?
- Jeszcze jakieś pół godzinki. - zaśmiałam się i wyszłam.
Ich pół godzinki okazało się być dwie godzinki. Ale od razu widać , że to ojciec i syn. Jim założył nowe ubranka , które mu wczoraj kupiłam. Wyglądali prawie identycznie.
Spojrzałam na nich obaj byli uśmiechnięci.
- Dzisiaj na kolacji zrobicie wrażenie w tych strojach.
- powiedziałam.
- Na kolację to ja się jeszcze przebiorę. - oznajmili. Niemal równocześnie. Zaśmiałam się z nich.
Za 15 minut musimy jechać na kolację do rodziców Leona. A chłopaki nawet się jeszcze nie ubrali. Zaczynają mnie wkurzać.
- Violetta. - usłyszałam wołanie szatyna z góry. Szybko tam
się udałam.
- Co chciałeś ? - zapytałam.
- Którą koszulę wybrać ? - zadał pytanie. Były niemal identyczne.
- Niebieską. - powiedziałam.
- Obie są niebieskie.
Ale wolisz odcień morza czy nieba ? - zapytał.
- Nieba. - powiedziałam od niechcenia.
Musnął mój polik.
- Dziękuje. - oznajmił z uśmiechem.
- Ciociu. - tym razem usłyszałam wołanie Jima z pokoju
obok.
- Tak ? - zapytałam stając w drzwiach.
- Którą bluzkę lepiej wybrać. W odcieniu trawy czy może liści ? - zapytał .
- Trawy będzie pasować ci do oczu.
- oznajmiłam.
- Dziękuje. - powiedział z uśmiechem. Nie no oni są dzisiaj identyczni.
*Leon*
Stoimy przed drzwiami domu moich rodziców i czekamy, aż ktoś nam otworzy. Po krótkiej chwili drzwi się otworzyły. Ujrzeliśmy moją mamę.
- Zapraszam. - posłała nam uśmiech. Otworzyła szerzej drzwi
, abyśmy mogli wejść.
- Hej mamuś. - musnąłem jej policzek.
- Dobry wieczór. - przywitała się Viola również całusem w polik.
- Witajcie. A kim jest ten mały człowiek ? - zapytał patrząc na młodego.
- Jestem Jim. Proszę pani. - uśmiechnął się. Weszliśmy w głąb domu. Byli już wszyscy. Przywitaliśmy się ze wszystkimi
z uśmiechem. Fajny pomysł z tą rodzinną kolację. Wziąłem małego na ręce.
- Chcielibyśmy przedstawić wam Jima. - powiedziałem. - Mojego... syna. - jakoś było trudno to powiedzieć. Większość spojrzała na mnie wzrokiem mówiącym " żartujesz sobie ? ".
- Jak to twój syn ? - spytała zdziwiona mama.
- Normalnie. Syn Niki. - oznajmiłem.
- I dopiero teraz nam to mówisz ? - zapytał tata.
- Dowiedziałem się jakieś 4-3 dni temu. - wyjaśniłem. Wszyscy byli w szoku oprócz Isy , Dawida pewnie mu powiedziała i oprócz Violi. Isabell
szepnęła coś na uch Davidowi. Wstali od stołu.
- Jim choć z nami na górę. Dorośli muszą porozmawiać. - skierowała się do chłopca, którego trzymałem na rękach. Mały szybko przeszedł na ręce chłopaka mojej siostry. Udali się we trójkę na górę.
- Masz pewność, że to twoje dziecko ? - zapytała Fran.
- Dzisiaj miały przyjść wyniki DNA,
ale nie doszły. Mają przyjść jutro. - powiedziałem.
- W sumie słodki jest. - uśmiechnęła się mama.
- Jak się przyjrzeć to są z Leonem podobni. - zaśmiał się tata.
- Prawdę mówiąc to myślałem , że go nie zaakceptujecie.
- powiedziałem.
- To przecież członek naszej rodziny.
- oznajmiła mama. - To dlatego wczoraj Isa powiedziała , że będziemy mieli jeszcze jednego gościa. - wszyscy
się zaśmieli.
- Isabell długo już o tym wiedziała ? - zapytał Diego.
- Nie. Wczoraj się dowiedziała. - oznajmiłem.
Reszta kolacji minęła spokojnie. Cieszyłem się, że zaakceptowali
Jima. W końcu to mój syn. Fran i Diego już pojechali bo Dylan zaczął płakać.
- My chyba będziemy uciekać. - powiedziałem i zacząłem wstawać z krzesła.
- Dopiero przyjechaliście. - oznajmiła mama.
- Mamo , przyjechaliśmy 3 godziny temu.
- zaśmiałem się. Jim już przecierał swoje oczka,
bo mu się spać chciało.
- Poczekajcie dam wam jeszcze ciasta. - oznajmiła.
- Nie trzeba. - przerwała Violetta.
- Oj trzeba, trzeba. - moja mama udała się do kuchni i już po chwili wróciła z ogromnym kawałkiem ciasta.
- Kto tyle tego zje ? - zaśmiałem się, biorąc na ręce już prawie śpiącego Jima.
- Widziałam, że małemu smakowało. Zobaczysz zje ze smakiem. - powiedziała. Pożegnaliśmy się z nim i pojechaliśmy do domu.
Zaniosłem młodego do jego pokoju i położyłem na łóżku. Przykryłem kocem, pocałowałem w czubek głowy.
- Dobranoc. - szepnąłem. Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do sypialni, gdzie już spała Violetta. Przykryłem ją. Nie zostało mi nic innego
, jak położyć się już spać.
================================
Jak się podoba 40 ?
Troszkę podobieńst u Leona i Jima :D
Postanowiłam ,że jeśli już mam zamiar odejść,
to będę dodawać dwa rozdziały na tydzień :)
Ale proszę was komentujecie, bo czasem mam wrażenie ,że czyta mnie ze 3 osoby ;c